wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

15°C Pogoda we Wrocławiu

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 01:20

wroclaw.pl strona główna

Reklama

  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Rozmowy i recenzje
  4. „Spoko” na życzenie Podsiadły

Dawid Podsiadło występował w Eterze w październiku. Na jego koncert przyszły wtedy tłumy. Teraz zaśpiewał w ostatni czwartek, 13 marca – raptem niecałe pięć miesięcy później – i znowu nie mógł narzekać na frekwencję. Dawid Podsiadło w ogóle nie ma powodów, by na cokolwiek narzekać. Jego kariera rozwija się z dużą klasą i w imponującym tempie. Wygląda na to, że sympatia wrocławskich fanów będzie mu w niej towarzyszyć jeszcze bardzo długo.

Podsiadło swój występ zaczął od piosenki „Jump”, bonusowego numeru pochodzącego z reedycji płyty „Comfort And Happiness”. Jak można się było spodziewać, resztę setlisty zdominowały piosenki z podstawowej wersji albumu, póki co jedynego przecież w karierze Podsiadły. Zabrakło bodaj tylko „No, Pt. 2”. Były oczywiście hity – zarówno „Trójkąty i kwadraty”, jak i równie popularny „Nieznajomy”. Pojawiła się też mała, ale urocza niespodzianka – cover utworu „Train With No Name” znanego z repertuaru zespołu The Veils. Zaskakujące były również bisy – trzy piosenki, w tym „Trójkąty i kwadraty”, w psychodelicznie odjechanych elektronicznych aranżacjach. Przed bisami, w „regulaminowej” części koncertu, większe wrażenie niż dwa wielkie przeboje Podsiadły, mógł natomiast zrobić kawałek napisany przez niego specjalnie na potrzeby promocji filmu „Kamienie na szaniec”. W wersji studyjnej numer „4:30” wypada bardzo dobrze, na żywo – momentami wręcz przejmująco.

Koncert, jako całość pozbawiony był specjalnych wizualnych atrakcji. Dekorację sceny stanowiła wielka płachta za plecami muzyków – i nic poza nią. Nie było żadnych filmów, żadnych niesamowitych świateł, ani jednego lasera. Tylko doskonali instrumentaliści i Dawid Podsiadło, człowiek, który – wydawałoby się – kompletnie nie nadaje się na frontmana, a jednak co i rusz wzbudza euforię u publiczności. Jego specyficzna konferansjerka, ten naturalny przecież „zawieszony” styl, a jednak tak niecodzienny u dwudziestolatka i tak bardzo kojarzący się z najlepszymi monologami Andrzeja Poniedzielskiego – no, trudno wprost uwierzyć, ale to fantastycznie działa na dziewczyny. Bo w Eterze zdecydowanie przeważała płeć nadobna, i to w proporcji, lekko licząc, dziewięć do jednego. Na scenie niezbyt przystojny, rozczochrany młodzieniec, nieumiejący tańczyć, mruczący pod nosem coś, czego nikt do końca nie rozumie, a pod sceną – dziki tłum młodych kobiet wpatrzonych w niego jak w obrazek. I jak to możliwe? Tego się można nauczyć czy jednak trzeba się z tym urodzić? To właśnie jest talent? To słynne „coś”, ten „x-factor”?

A tak serio – pod koniec swojego występu Podsiadło wymruczał mniej więcej taki przekaz: „Chciałbym, żebyście powiedzieli w domu, jeśli ktoś was zapyta, jak było na koncercie, że było spoko. Takie mam życzenie...”

Cóż, inaczej zakończyć nie wypada: było spoko, Dawid. A nawet trochę lepiej.  

Przemek Jurek

Dawid Podsiadło wystąpił w Eterze w czwartek 13 marca.

fot. Tomasz Walków

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama