Samo pojawienie się aktorki (najpierw na widowni) wywołuje gromkie brawa publiczności, zapewne nie tylko dla jej ról filmowych podziwianych przez lata, ale i dla niezwykłej pogody ducha, która udziela się wszystkim. Bohaterka ma być taką trochę mamą dla aktorów, gości, dla dyrektora. Tu poda aspirynę, tam nieco kąśliwie zgani zarozumiałą gwiazdę, a w końcu spuentuje wszystko kilkoma okrągłymi zdaniami.
Bo "Czysta komercja" jest opowieścią o tej części teatralnej rzeczywistości, której widz raczej nie ma szansy zobaczyć (chyba, że jest dziennikarzem i przychodzi na wywiad, jak debiutująca w tej roli studentka PWST Ilona Lewandowska). Królują tu zdesperowany brakiem pieniędzy reżyser (Wojciech Dąbrowski, także reżyser spektaklu), jego młoda, wyjątkowo ambitna, choć nieco oderwana od rzeczywistości żona (studentka PWST Aleksandra Matlingiewicz) i wreszcie zaangażowane przez szefa gwiazdy, które mają przyciągnąć do teatru tłumy. Problem w tym, że obydwoje byli kiedyś małżeństwem, a oczekiwania Ewy (świetna Ewa Kuklińska, która także w tym spektaklu śpiewa i tańczy) i Maćka (Maciej Tomaszewski w wyjątkowo udanym debiucie komediowym) są zupełnie odmienne. Ona najchętniej byłaby gwiazdą na scenie i w życiu (u boku francuskiego potentata naftowego – Paweł Okoński), on jest nieco zblazowany, ale niechętnie zgadza się zagrać w szmirze, jaką chce wystawić reżyser.
Rzecz w tym, że owa komercyjna szmira w klimacie brazylijskiej telenoweli okazuje się lekarstwem na wiele problemów. Jakich? Trzeba obejrzeć spektakl i przekonać, że ciekawsze rzeczy z reguły dzieją się zanim kurtyna pójdzie w górę.
Magdalena Talik