Wystawa „Młoda Grafika” zorganizowana wspólnymi siłami wrocławskiej Galerii Miejskiej i warszawskiej Galerii Stalowa to dowód na to, że dzieła wymagające czasu, cierpliwości i wprawy wcale nie odstraszają młodego pokolenia. Grafika warsztatowa to dla nich wciąż (tak jak dla wielu mistrzów sprzed wieków) doskonała forma wypowiadania się i sprawdzenia umiejętności.
Kluczem jest technika
Część prac wygląda niepozornie, ale przyjrzeć trzeba się nie tylko tytułowi, także technice, w jakiej rzecz została wykonana. To kluczowa informacja. Inaczej pracuje się wykonując akwafortę, akwatintę, mezzotintę, chine-colle, linoryt, czy serigrafię. Innego podejścia wymagają wielkoformatowe dzieła Aleksandry Prusinowskiej, która na swoje linoryty nakłada 11 warstw kolorów, każdą osobno, by uzyskać w odbitkach efekt bliski ideałowi. Bohaterkami są u niej kobiety, najczęściej nagie, atrakcyjne, drapieżne, które w odważnych pozach leżą na stołach z jedzeniem prowokując dwuznaczne odczytania. Co ciekawe, to widz zwraca uwagę na ów mroczny przedmiot pożądania, dla pozostałych bohaterów prac zajętych własnymi sprawami naga kobieta jest niewidoczna.
Marta Kubiak pracuje natomiast wykorzystując technikę serigrafii (zwaną także sitodrukiem), w której lubował się Andy Warhol. – Jest popularna ze względu na łatwość wykonywania i warsztat, który można stworzyć sobie samemu – wyjaśnia. Kiedy jednak opowiada o sposobie naciągania nylonowej siatki na ramę metalową, pokrywania owej siatki emulsją światłoczułą, a następnie naświetlania swojego wzoru, rzecz nie jest już tak prosta. To żmudna, wielogodzinna praca. Artystka przyznaje, że od wieków w grafice warsztatowej zmieniły się tylko farby (na lepsze) i narzędzia, baza pozostała taka sama.
Grafika jako lokata kapitału
Czyli najczęściej wymagająca pełnego zaangażowania. Ale dzięki temu grafika w świecie sztuki jest solidnym towarem (nie da się podrobić prac). – A teraz wyraźnie obserwujemy powrót do tego, czego nie da się uzyskać na komputerze – tłumaczy Mirosław Jasiński, dyrektor Galerii Miejskiej dodając, że w Ameryce i na świecie grafika warsztatowa jest prawdziwie poszukiwana i ceniona.
Ukłonem w kierunku kolekcjonerów jest specjalna teczka z 30 grafikami (innymi niż te na wystawie!) wszystkich sześciu artystów, jaką można kupić w Galerii Miejskiej. Kosztuje 3990 zł, ale może być, poza pięknym prezentem, solidną inwestycją. Dwie z teczek zostały już sprzedane na aukcji (jedna za 7200 zł).
Wystawa „Młoda Grafika” potrwa do 12 czerwca w Galerii Miejskiej (ul. Kiełbaśnicza 28). Wstęp jest wolny, a wystawę obejrzymy od pon.-pt w godz. 10.00-18.00 i w soboty w godz. 12.00-16.00.