Tych zmęczonych pluchą dusz było w Sali Gotyckiej dość sporo. Natalia Grosiak i jej koledzy cieszą się w naszym mieście szacunkiem i sympatią, na swoim koncercie zgromadzili więc komplet widzów. I dali im półtoragodzinny występ z setlistą, którą wypełniały przede wszystkim kompozycje z dwóch ostatnich płyt. Muzycy zagrali więc, a Natalia zaśpiewała takie utwory z „SOVY” jak „Porzeczki”, „Jesień”, „Słowa”, „Chmurka”, „Niemiłość” czy „Oczko” i takie piosenki z „Pięknego końca” jak „Pożar” (od tego zaczęli), „Za mało”, Sopot”, „Pod włos”, „Halo” i – tego przeboju nie mogło zabraknąć, był więc dwa razy, drugi raz na bis – „Takiego chłopaka”. Zespół brzmiał doskonale, Natalia Grosiak była w znakomitej formie wokalnej, świetnie – mimo choroby – dawał sobie radę obsługujący perkusję Łukasz Sobolak, kilka razy popis swoich imponujących umiejętności dał klawiszowiec Robert Jarmuzek (szczególnie w „Jesieni”), o smakowitych gitarowych plamach autorstwa Dawida Korbaczyńskiego nie wspominając. Krótko mówiąc, w sensie techniczno-dźwiękowym wszystko było w jak najlepszym porządku.
Niestety zabrakło czegoś więcej, czegoś poza dobrą techniką realizacji koncertu i robiącym wrażenie profesjonalizmem, z którym Mikromusic odgrywał swoje kolejne utwory. Zabrakło życia, interakcji z publicznością, ot, po prostu – zwykłego koncertowego luzu, humoru i chęci zabawy. Natalia Grosiak mówiła niewiele, a jeśli już – brzmiało to zaskakująco oficjalnie, sztywno i poprawnie. Trema? Kto wie? Może przed publicznością z własnego miasta trudniej jest występować niż przed ludźmi spoza Wrocławia? Trzeba też uczciwie zaznaczyć, że zadania nie ułatwiała Natalii i jej kolegom sama publiczność, usadzona na krzesełkach i reagująca dokładnie tak, jak zazwyczaj reaguje publika, której każe się siedzieć. W efekcie jedyny moment koncertu, kiedy fani zespołu się nieco ożywili, nastąpił oczywiście podczas powtórnego wykonania „Takiego chłopaka”. Trochę późno. Podczas występu Mikromusic w Sali Gotyckiej było więc kolorowo, ciepło, miło i przyjemnie, ale nic poza tym. W sumie – mikre wrażenia. Szkoda.