Małżeństwo reżyserów dopracowało swój rodzinny dramat do perfekcji. W „Placu Zbawiciela bolesna jest każda scena i każdy dialog. Beata i Bartek kupują mieszkanie w postaci „dziury w ziemi”. Wkrótce okazuje się, że mieszkanie nie powstanie, bo deweloper zbankrutował, a wpłaconych pieniędzy nie da się odzyskać. Takie historie opisywano w prasie wielokrotnie. Krauzowie wyobrazili sobie po prostu, co wydarzyło się po ogłoszeniu bankructwa: zamieszkanie z teściową, ciągłe kłótnie, szukanie winnego i wreszcie tragedia, która nie wydarzyłaby się, gdyby członkowie rodziny wykazali się empatią i umieli ze sobą współpracować.