Na wystawie "Tam, gdzie ruiny rosną jak kwiaty albo dziecięce ciało" Kateryna Lysovenko nawiązuje do wielowarstwowej historii miasta Tyras – przechodzącego przez wieki z rąk do rąk. Od szóstego stulecia przed naszą erą, gdy Grecy założyli tam kolonię, miasto i broniąca go forteca, zmieniały nazwę wielokrotnie. Asprokastron w średniowieczu, łacińskie Album Castrum, rumuńska Cetatea Albă, turecki Akkerman, ukraiński Bilhorod – to tylko niektóre nazwy, zwykle oznaczające ‘biały zamek’. Kolejne mury wznoszone były na fundamentach twierdz poprzedników. Jednocześnie miejsce pozostawało “swoje”, “tutejsze” i formowało tożsamość jego mieszkańców. Ideologie polityczne, którymi wspierane były kolejne podboje, okazały się z tej perspektywy tylko pożywką dla murów.
W nowym cyklu prac Lysovenko skupia się na tożsamości miejsca i ciele miasta, którego ucieleśnienie jest tutaj gestem zarówno ideowym, jak i malarskim. Artystka odwraca logikę podporządkowania by dać podmiotowość temu, co pozostaje w nieustannym stanie zagrożenia i niepewności. O ruinach mówi, że pomagamy im odrastać.