Dwa krasnale (duży krasnal z zawiniętym w becik krasnalątkiem) siedzą na kominie dawnego kompleksu szpitalnego przy pl. Jana Pawła II. Na szczyt komina nikt nie wejdzie, nie ma co liczyć na pamiątkowe selfie.
Na szczęście parę krasnali tam siedzących obejrzeć można przez lunetę zamontowaną przy pobliskim placu zabaw. Mamy je też nagrane przez drona! Zobacz z bliska w materiale poniżej.
Krasnale tylko dla nieustraszonych
Są krasnale, które zobaczą tylko osoby o mocnych nerwach. Arachnoskrzata - na przykład - spotkać można przy ul. Słowiańskiej 25a. Jego imię wiele zdradza. Mieszka w sklepie terrarystycznym. To prawdziwy poskramiacz ptaszników.
Krasnalem zamiłowanym w ekstremalnych aktywnościach jest z kolei Dziabomir i akurat tego śmiałka jest już łatwiej spotkać. Trzeba jednak uważać, żeby nie namówił na szaloną wyprawę wspinania po lodowcach, przed którą akurat testuje swoje nowe dziaby kupione w sklepie wspinaczkowym przy ul. Bogusławskiego.
Krasnale elitarne
Szczyt komina, to niejedyne zaskakujące miejsce zamieszkiwane przez wrocławskie krasnale. Okazuje się, że niektóre pomagają dzieciom w przedszkolach albo maturzystom w liceach. Jak na przykład krasnal Krzyś z krukiem na ramieniu, który mieszka w LO nr VII przy ul. Kruczej.
Są i krasnale-biznesmeni. Jak EPAMek mieszkający na 5 piętrze budynku Dominikański Center. Ma chyba chroniony wizerunek, bo niezwykle trudno znaleźć jego zdjęcie, jest zupełnie nieuchwytny.
Albo Prywatek, życie w świetle latarni miejskich i w wielkim tłumie go nie interesuje. Dlatego wybrał sobie prywatną posesję i domowe ognisko. Ponoć niektórym szczęśliwcom udało się go dostrzec przez płot, gdy wyprowadza psa na spacer. Adresu nie zdradzamy, szanujemy jego decyzję o prywatności (jego fotografię zobaczycie w galerii naszych zdjęć).
Tylko szczęściarze spotkają krasnala Świetlika. Uwielbia podróże, jeździ na co dzień tramwajami i jedynie najbardziej spostrzegawczy pasażerowie dostrzegą tę skromną postać na dachu tuż nad motorniczym.
Podróżnicy Życzliwki to niezła kompania. Są wrocławską reprezentacją i konsulami wrocławskiej zgrai krasnalskiej w innych miastach. Jeden stoi przy Bałtyku na molo w Sopocie, a drugi przy Wiśle w Warszawie.
Wrocławskie krasnale lubią wodę
Krasnale czasem nawet pływają. Nad Odrą mamy Pracza Odrzańskiego, zwisającego i piorącego nad brzegiem. Tylko spostrzegawczy dojrzą go nad brzegiem bulwaru Włostowica. O ile akurat stan wody nie jest podniesiony, bo wtedy chowa się pod wodą i pływa.
Takich wodnych miłośników jest więcej. Akurat tych już łatwiej spotkać. Jest ich aż czterech: Plumplumek, Bulbulek, Ratuś i Helpik. Z zamiłowania wodniacy, z powołania ratownicy, stoją na straży bezpieczeństwa w zabytkowych basenach Wrocławskiego Centrum Spa przy ul. Teatralnej.
A dlaczego krasnale znikają?
To bynajmniej nie magiczne sztuczki. Los ich jest związany z prywatnymi firmami, które sponsorują krasnale i dają im wikt i opierunek w przestrzeniach swoich firm. Bywa tak, że firmy zmieniają lokalizacje lub likwidują oddział, a wtedy krasnale zmieniają dom albo tracą. Trafiają wtedy do domu zastępczego - Urzędu Gminy Wrocław, która szuka im nowego miejsca.