Święta to czas, gdy w domu pojawia się mnóstwo jedzenia, czasem nietypowego. A to znaczy, że nasze psy i koty będą tym bardzo zainteresowane. Kłopot w tym, że spora część takich potraw może naszym zwierzakom zaszkodzić...
Nawet nie „może", ale jest szkodliwa! Po pierwsze dotyczy to samej żywności jako takiej, ale też wielu roślin, które pojawiają się w domu w tym czasie – to choćby gwiazda betlejemska. Ona jest najpopularniejsza, ale musimy uważać na wszelkie liliowate.
Trzeba też uważać, żeby pies nie skubnął np. choinki. Miałem kilka lat temu przypadek psa, który zachłysnął się końcówką gałązki świerka – skończyło się na ciężkim zapaleniu płuc. A wszystko było efektem zabawy. Trzeba też uważać, żeby kot, bawiąc się tak zwanym włosem anielskim, nie połknął go. Dlaczego? Bo na taki włos jelito może się pięknie nanizać i dochodzi do wpochwienia, a z tym już nie ma żartów.
To chyba bardzo poważna dolegliwość?
Tak, to bardzo poważny problem – nie uda się zrobić nic bez operacji. Wróćmy też do świątecznego jedzenia – nie zawsze to, co my jemy, jest dobre dla zwierząt. Wiadomo, że czekolada, rodzynki, przyprawiane rzeczy, jakieś pochodne kapusty, wszelkiego rodzaju przyprawy szkodzą. Ich zjedzenie może się dla psa i kota skończyć poważnymi perturbacjami zdrowotnymi, koniecznością wizyty u lekarza i wdrożenia leczenia. Po pierwsze więc nie dawajmy psom i kotom jakiegokolwiek jedzenia ludzkiego, bo w ten sposób im szkodzimy. Czasami zwierzę może się zadławić czy zakrztusić łapczywie zjadanym kęsem.
Ości ryb świątecznych są na czele listy?
Wbrew pozorom to są rzadkie przypadki, bo ość jest miękka i się poddaje. Koty zjadają ryby w całości i to nie jest problem. Większą szkodę niż ości mogą wyrządzić kości. Ale również ostre części płetw rybich mogą być przyczyną kłopotów. Zapomnijmy więc o tym, że kroimy jedzenie, a to, co nam zostało (resztki, okrawki, skrawki) wsypujemy do psiej miski. Bo, delikatnie rzecz ujmując, to nie jest najlepszy pomysł...
