Część krytyków wieszczy koniec sztuki i nihilizm, nawołując do powrotu „jedynego słusznego piękna”.
Z drugiej strony barykady stoją kuratorzy i artyści, tacy jak Stach Szabłowski, Iza Kowalczyk, czy Dominik Lejman broniący wolności ekspresji za wszelką cenę. Z argumentami można się zgadzać lub nie, ale pewne jest jedno: te spory ujawniają szkodliwą polaryzację społeczeństwa.
Bariery, które zamykają nas na kulturę
Jednym z kluczowych argumentów obrońców wolności w sztuce jest brak zrozumienia przemian artystycznych, wynikający z niedostatecznej edukacji. Przyjrzyjmy się choćby polskiej szkole, w której muzyka i plastyka to często przedmioty drugiej kategorii, a klasowa wycieczka do muzeum bywa jedynym kontaktem ze sztuką w całym życiu.
Dochodzi do tego bariera psychologiczna. Wejście do galerii sztuki współczesnej dla wielu osób wiąże się z pytaniem: „Czy to jest dla mnie? Czy mam klucz do zrozumienia obecnego tam przekazu?”. Wiele osób rezygnuje z kontaktu ze sztuką już na tym etapie.
Sztuka, która dogania widza
Jednym ze skutecznych sposobów na przełamanie tych barier jest wyjście ze sztuką w przestrzeń publiczną. Wprost do odbiorców, którzy sami nigdy nie przekroczyliby progu galerii. Działania edukacyjne i dostępnościowe są na wagę złota, ale prawdziwą zmianę przynoszą inicjatywy „rozszczelniające gorset instytucjonalnej ramy".
Zamknijmy na chwilę oczy i wyobraźmy sobie, że sztuka współczesna jest dla każdego, dostępna na każdym kroku. Słowa Josepha Beuysa, że „każdy może być artystą” i że kształtowanie społeczeństwa poprzez sztukę jest możliwe, brzmią jak utopia. Ale nie muszą!
Wrocławski przepis na dostępność
We Wrocławiu, dzięki staraniom Akademii Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta, ten idealizm staje się faktem. Od kilku lat, by obcować ze sztuką współczesną, wystarczy pójść na spacer po mieście.
ASP Wrocław ma w sumie kilkanaście przestrzeni ekspozycyjnych. Oprócz klasycznych galerii, jak Neon ASP Wrocław czy Geppart ASP Wrocław, uczelnia postawiła na ekspansję w tkankę miasta, bezpośrednio na ulice. Gdzie warto się wybrać do końca 2025 roku?
Gabloty, które żyją własnym życiem
W 2022 roku przy ruchliwej ulicy Oławskiej stanęły pierwsze prototypowe, mobilne gabloty wystawiennicze. Zaprojektowane przez prof. Piotra Jędrzejewskiego, te niewielkie, szklane boksy podświetlane fotowoltaiką nie wymagają podłączenia do prądu.
Służą do prezentacji kameralnych form rzeźbiarskich, ceramicznych, graficznych i malarskich, przybliżając osiągnięcia uczelni szerokiej publiczności. Gabloty od razu podbiły serca wrocławian. Kolejna para stanęła czasowo przy Świdnickiej, a docelowo ma ich być kilkanaście i będą pojawiać się w rożnych miejscach.
Są to pierwsze tego typu rozwiązania w Polsce, służące cyklicznym prezentacjom sztuki współczesnej bezpośrednio w przestrzeni publicznej. Warto trzymać rękę na pulsie i śledzić ich lokalizacje!
Galeria zdjęć
Design i sztuka na Wyspie Słodowej
Kolejny adres to Wyspa Słodowa 7. Dzięki współpracy z Concordia Design Wrocław powstała przestrzeń Black Frame. W dwóch ogólnodostępnych pawilonach plenerowych, od strony kładki dla pieszych, co miesiąc odbywają się prezentacje projektowania graficznego, rzeźby, szkła i instalacji artystów związanych z ASP.
Niezależnie od tego, czy idziesz do Concordii, pobliskiego Muzeum Iluzji, czy po prostu na spacer, zawsze znajdziesz tu coś ciekawego.
Młoda Rzeźba na Nowym Targu
Kolejnym przystankiem na mapie wrocławskiej sztuki jest Plac Nowy Targ. Pod hasłem Młoda Rzeźba odbywają się tu cykliczne wystawy promujące absolwentów Wydziałów Ceramiki i Szkła oraz Rzeźby i Mediacji Sztuki.
W przeszklonych witrynach, usytuowanych na zazielenionej płycie placu (będących wejściami do parkingów podziemnych), do 2025 roku odbyło się dziewięć edycji tej imprezy. Publiczność mogła tam oglądać rzeźby, instalacje, obiekty przestrzenne i realizacje z pogranicza różnych dyscyplin plastycznych, m.in. prace Magdaleny Wodarczyk, Małgorzaty Maternik czy Alberta Wrotnowskiego.
Dziesiątki wystaw w miejskiej przestrzeni
Łącznie we wspomnianych mobilnych gablotach, w przestrzeni Black Frame na Wyspie Słodowej i witrynach na Nowym Targu, każdego roku odbywa się kilkadziesiąt wystaw. Akademia promuje w ten sposób twórczość kadry, studentów i absolwentów, a także organizuje pokazy we współpracy z artystami z Polski i zagranicy.
Obecność sztuki współczesnej w przestrzeni publicznej to nie tylko realna zachęta do poszerzania horyzontów. W obliczu toczących się dyskusji o roli sztuki i niedomaganiach systemu oświaty, wydaje się ona po prostu koniecznością.
Galeria zdjęć
Sztuka kontra wielki biznes
To także ważny głos w dyskusji nad tym, do kogo należy przestrzeń publiczna i kto ma prawo w niej zaistnieć. Od lat 90. wielkie koncerny przejmują wizualność miast poprzez wszechobecne reklamy, szyldy i znaki towarowe.
Pojawia się więc refleksja, „czy w świecie rządzonym przez komercyjny rachunek zysków i strat jest miejsce na inny głos?”
Oczywiście, takie próby miały miejsce w przeszłości. Warto przypomnieć działalność Zewnętrznej Galerii AMS (1998–2002) czy wrocławski festiwal urban artu Out of Sth (od 2008 r.).
Działalność artystyczna nie musi być miejską partyzantką. Może przyjmować różne formy, o które warto zabiegać.
Lustro dla społeczeństwa
Nic tak dobrze jak sztuka współczesna nie opowiada o nas samych i społeczeństwie, w którym żyjemy. Mówi o relacjach międzyludzkich, stosunku do rzeczywistości, wyzwaniach cywilizacyjnych i zmianie mentalności. W sztuce możemy przejrzeć się wszyscy jak w lustrze.
Pocieszające jest, że we wrocławskim plenerze pojawiły się miejsca, w których o każdej porze dnia i nocy można zobaczyć różnorodną sztukę na naprawdę dobrym poziomie. Cieszy też, że miejsc tych będzie przybywać. Wybierając się na spacer po Wrocławiu, warto o tym pamiętać.
Autorka tekstu: Patrycja Sikora (ASP we Wrocławiu)