Wrocławianki tylko w drugim secie stawiły zacięty opór rywalkom i przegrały ta partię pechowo, gdy w walce na przewagi Jekaterina Orłowa trafiła zagrywką w zaskoczoną Monikę Ptak. W pierwszym secie Impel nie był w stanie zatrzymać świetnie atakującej Julii Kotiukowej, a w trzeciej partii były tylko tłem dla rozpędzonych rywalek.
– Jestem rozczarowany przede wszystkim dlatego, że wiedzieliśmy o 3-4 rzeczach, które rywalki cały czas robiły, a na które przygotowaliśmy się taktycznie. Jednak już na początku meczu przegrywaliśmy każdą z takich sytuacji. Nie mamy przecież nic do stracenia, powinniśmy się cieszyć tym meczem. Udało nam się kilka fajnych rzeczy, tak jak w drugim secie, ale potem tracimy trzy punkty po prostych błędach – komentował norweski szkoleniowiec Impelu.
Całkowicie zadowolony - mimo zwycięstwa bez straty seta - nie był także trener Omiczki Zoran Terzić, który zwrócił uwagę, że jego drużyna w trzeciej partii grała bardzo chwiejnie. – Możemy grać dużo lepiej, ale niestety nasza najlepsza atakująca musiała zostać w Omsku, bo ma problemy z ramieniem. Oczekiwałem trochę trudniejszego meczu, ale wydaje mi się, że Impel może grać znacznie lepiej i tego będę się spodziewał w rewanżu w Omsku – dodał.
Spotkanie na dalekiej Syberii odbędzie się dopiero 14 stycznia, ale już w poniedziałek, 15 grudnia, Impel zmierzy się w ligowym spotkaniu z KSZO Ostrowiec. Ten mecz rozpocznie się o godz. 18.00 w hali MOSiR w Ostrowcu.
Zobacz także: