Lacrosse to sport powstały w Ameryce Północnej, który przypomina bieganie z siatkami na motyle po trawiastym boisku. Dzięki specjalnej trójkątnej rakiecie trzeba jak najwięcej razy umieścić piłkę w bramce rywali. To jednocześnie sport dwóch prędkości. Dziesięć razy tytuł mistrzów świata zgarnęli zawodnicy z USA, trzy złota padły łupem Kanady. Oprócz tych ekip medale zdobywały jedynie Australia, reprezentacja Irokezów oraz… Anglia. To elita tego sportu. Pozostałą część europejskiej stawki lacrosse czeka jeszcze sporo pracy nim dostanie się do medalowego stołu.
Mistrzostwa świata toczą się w Kalifornii do 1 lipca
Dla polskiej kadry, w której aż 9 zawodników to wrocławscy Kosynierzy, mistrzostwa świata to bezcenna nauka. Na trzech ostatnich mistrzostwach globu biało-czerwoni byli kolejno na wysokim 14. miejscu, następnie na 20, i pięć lat temu w Izraelu na miejscu 32. Teraz przyszło im się zmierzyć w silnej grupie z Niemcami, którzy aspirują do bycia w wąskiej elicie.
Polacy zaczęli fatalnie, po pierwszej połowie przegrywali 1:7, na skuteczny pościg nie wystarczyło czasu - skończyło się na 8:11. Pierwsza połowa meczu z mocną Jamajką to wynik 2:5 , i końcowy 4:6. Ale potem karta się odwróciła, wygrali z Nową Zelandią (11:7) i Szwajcarią (9:4) i powalczą o miejsca 15-22.
– Przespaliśmy początki spotkań z Niemcami i Jamajką i mimo późniejszej walki przegraliśmy. Ale wygrana z Nową Zelandią dała nam duży bodziec i w efekcie kolejne zwycięstwo ze Szwajcarią. Mamy w sobie masę motywacji, by grać dla Polski o jak najwyższą lokatę – dodaje.
Polaków czekają jeszcze trzy mecze, decydujące o końcowej klasyfikacji. Najbliższy w środę, ze Szkocją.
