Piłkarze Śląska złapali oddech
Zawodnicy Śląska Wrocław w miniony weekend odnieśli trzecie z rzędu zwycięstwo na własnym obiekcie. Podopieczni Vitezslava Lavićki bez większych problemów pokonali na Stadionie Wrocław Jagiellonię Białystok 2:0 i tym samym oddalili się od strefy spadkowej na różnicę 4 punktów.
fot. slaskwroclaw.pl
Wrocławianie prowadzenie objęli już w 8. minucie spotkania. Wówczas lewą stroną akcję przeprowadził Pich, wpadł w pole karne i… zgubił piłkę, jednak tę w gąszczu nóg zawodników obu drużyn wyłuskał Michał Chrapek, który umieścił futbolówkę w bramce wicemistrzów Polski. To drugi ligowy gol środkowego pomocnika Wojskowych w obecnej kampanii.
Jagiellonia rzuciła się do ataku, aby jak najszybciej odrobić straty, jednak wówczas, w 26. minucie, to piłkarze gospodarzy ponownie trafili do siatki. Tym razem Michał Chrapek zabawił się w asystenta, a egzekutorem okazał się niezawodny w tym sezonie Marcin Robak, który zapisał na swoim koncie 13. bramkę. Trzeba przyznać, że po zmianie stron WKS grał bardzo mądrze, nie forsując tempa i nie dając Jagiellonii się rozpędzić. Co prawda, gości mieli swoje szanse, ale bardzo dobrze tego wieczoru dysponowany był Jakub Słowik, który w tym roku na własnym obiekcie jeszcze ani razu nie wyciągał piłki z siatki.
Zwycięstwo z wicemistrzami Polski to znakomity prognostyk przed najbliższym, sobotnim spotkaniem z mistrzem kraju Legią Warszawa. Na Stadion Wrocław piłkarze WKS-u powrócą po przerwie na reprezentację, czyli 2 kwietnia (mecz przyjaźni z Miedzią Legnica).
Śląsk Wrocław – Jagiellonia Białystok 2:0
Wysoka porażka Ślęzy w Krakowie
W meczu 22. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław przegrała na wyjeździe z Wisłą CanPack Kraków 46:72. Tym samym krakowianki wzięły skuteczny rewanż za porażkę w pierwszej rundzie. To szósta przegrana w obecnym sezonie koszykarek z Wrocławia.
Mecz lepiej rozpoczęła Wisła, która w pierwszych dwóch minutach dwukrotnie trafiła za trzy - autorkami celnych rzutów dystansowych były Maria Conde oraz Leonor Rodriguez. Ślęzę w grze próbowała utrzymać Cierra Burdick, która zdobyła pierwsze sześć punktów dla zespołu z Wrocławia, ale na trzecią udaną próbę amerykańskiej skrzydłowej 1KS-u trójką odpowiedziała Rodriguez i Wisła prowadziła 10:6. Wrocławianki stać było jeszcze na dwa oczka z linii rzutów osobistych Sydney Colson, lecz od tego momentu przewaga gospodyń zaczęła rosnąć.
Fot. Ślęza Wrocław
Krakowianki kontrolowały wydarzenia na parkiecie, a Ślęza nie potrafiła wykorzystywać swoich sytuacji, pudłując większość rzutów. To pozwalało gospodyniom powiększać przewagę. Druga kwarta to dalsze problemy Ślęzy ze skutecznością, które uniemożliwiały wrocławiankom złapanie rytmu i zbudowanie serii punktowej, która zmniejszyłaby straty 1KS-u. Na przerwę Wisła CanPack Kraków schodziła z dziesięciopunktowym prowadzeniem (41:31).
Po powrocie na parkiet obraz gry nie uległ większej zmianie. Ślęza zaczęła drugą połowę od niecelnego rzutu i straty, czyli dwóch elementów, które towarzyszyły im przez większość spotkania. Na każde punkty zdobyte przez wrocławianki, Wiślaczki dokładały co najmniej o dwa więcej, dzięki czemu przewaga krakowianek ponownie rosła. Nie pomagały przerwy na żądanie brane przez Arkadiusza Rusina, nie pomagały rotacje składem - żadne zestawienie personalne nie było w stanie grać na tyle skutecznie, żeby odrabiać straty.
Koszykarki z Wrocławia przez niemal sześć minut nie potrafiły powiększyć swojego dorobku punktowego - Wisła w tym czasie dołożyła dwanaście oczek i gdy w końcu Cierra Burdick zdobyła dwa punkty, to Ślęza ulegała rywalkom już 37:56. Ostatnią czwartą kwartę wrocławianki przegrały aż 4:16, nie będąc już w stanie nawiązać jakiejkolwiek wyrównanej walki z przeciwnikiem.
– Wisła od początku kontrolowała mecz. My chcieliśmy za wszelką cenę przełamywać się rzutami z dystansu i półdystansu. To nie był dzień strzelców, o czym najlepiej świadczy skuteczność 1/16 za trzy punkty. Największe pretensje do zespołu mam o czwartą kwartę, kiedy trzeba grać do końca i pokazać charakter. My dziś tego charakteru w ogóle nie pokazaliśmy i tak naprawdę czwarta kwarta w naszym wykonaniu to była kompromitacja – powiedział po meczu dla oficjalnej strony klubu trener Arkadiusz Rusin.
Sobotnia wygrana nie tylko pozwala Wiśle CanPack zbliżyć się do Ślęzy w tabeli, ale daje jej też przewagę w meczach bezpośrednich, bowiem Wiślaczki z nawiązką odrobiły 11 punktów straty, które miały po konfrontacji obu drużyn we Wrocławiu. W najbliższą sobotę Ślęza Wrocław podejmie we własnej hali Widzew Łódź.
Wisła CanPack Kraków - Ślęza Wrocław 72:46 (28:19, 13:12, 15:11, 16:4)
Ślęza: Burdick 14, Udodenko 7, Dikeoulakou 7, Colson 6, Miletic 6, Kastanek 4, Palenikova 2, Dobrowolska 0, Marciniak 0, Szybała 0.
Wyjazdowa klątwa koszykarskiego WKS-u
Po raz kolejny podopieczni Radosława Hyżego nie zdołali przełamać niechlubnej wyjazdowej passy. Co prawda, na własnym parkiecie wrocławianie nadal pozostają jedyną niepokonaną drużyna w I lidze, to już w delegacji ich bilans nie wygląda tak dobrze. Po ostatnim, przegranym starciu z Czarnymi Słupsk, liczba wyjazdowych porażek wzrosła do 7. Jednak trzeba przyznać, że sobotni pojedynek był nadzwyczaj zacięty, o czym może świadczyć aż 21 zmian prowadzenia.
fot. wks-slask.eu
Ostatecznie, Czarni Słupsk pokonali wrocławian 80:71 i tym samym awansowali na 5. miejsce w tabeli I ligi, coraz śmielej spoglądając w stronę play-off. Sobotnia porażka WKS-u nie zmieniła ich znakomitej sytuacji w lidze i nadal podopieczni Radosława Hyżego wiodą prym na I-ligowych parkietach, jednak wyjazdowa niemoc może nieco martwić w kontekście kończącego się sezonu zasadniczego i decydującej walki o awans do PLK.
W starciu z Czarnymi najlepiej po stronie gości zaprezentował się Robert Skibniewski, który zapisał na swoim koncie 18 punktów. Dwucyfrową zdobyczą popisał się także Norbert Kulon (17 punktów) i Krzysztof Jakóbczyk (11 oczek). Trzeba także zaznaczyć, że koszykarze FutureNet Śląska Wrocław w sobotnim starciu musieli radzić sobie bez kontuzjowanego Aleksandra Dziewy, którego powrót planowany jest na kolejny domowy mecz z Astorią Bydgoszcz (niedziela, 17 marca, godz. 19.00).
Czarni Słupsk – FutureNet Śląsk Wrocław 80:71
W poniedziałek Gwardia rozpoczyna I rundę play-off
Poniedziałek-wtorek, 11-12 marca, Stal Nysa - Gwardia Wrocław, godz. 18.00
Wyjątkowo nie w weekend, a na początku tygodnia swoje mecze rozegra siatkarska Gwardia Wrocław. Przesunięcie terminu jest spowodowane finałem Pucharu Polski siatkarek, który w sobotę i w niedzielę odbywał się w Nysie. Czekają nas zatem kolejne sportowe emocje.
Fot. Gwardia Wrocław
Po zaciętych pięciu setach Gwardziści - na koniec rundy zasadniczej - pokonali Krispol Września. Z dorobkiem 45 punktów i 16 zwycięstw na koncie zajęli siódme miejsce w ligowej tabeli. Oznacza to, że w I rundzie fazy play-off zmierzą się z wiceliderem, zespołem Stali Nysa. To drużyna, którą podopieczni trenera Piotra Lebiody ograli ostatnio w Orbicie 3:0. Wrocławianie nie są więc bez szans w tej rywalizacji.
Aby trafić do czwórki najlepszych zespołów I ligi mężczyzn, potrzebne są trzy zwycięstwa w serii. Pierwsze dwa mecze siatkarze Gwardii zagrają w poniedziałek i wtorek 11 i 12 marca w Nysie. Do Wrocławia rywalizacja przeniesie się w następny weekend 16-17 marca.