Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
Nie mogło się zdarzyć nic lepszego dla kibiców postronnych: półfinał, ostatni mecz serii, dogrywka, niepewność do niemal ostatniej sekundy. Niestety, sympatykom Ślęzy do pełni szczęścia zabrakło zwycięstwa...
Niestrudzona piątka z Gorzowa
Najbardziej rozczarowane są koszykarki, które nie wykorzystały dwóch dużych szans na zamknięcie serii i na awans (po siedmiu latach przerwy) do finałów. Pierwszą przegapiły w Gorzowie, przegrywając mecz 4. 73:81. Drugą zmarnowały we Wrocławiu, ulegając po dogrywce 75:78. W obu tych spotkaniach miały przed sobą osłabione rywalki.
Pod nieobecność Diamond Miller pozostałe liderki nie schodziły z parkietu. Jedynie Klaudia Gertchen dostała od trenera… 73 sekundy wytchnienia w Gorzowie. W decydującym starciu we Wrocławiu każda z tercetu Gertchen, Tsineke, Walker spędziła na boisku pełne 45 minut. Pozostałe z pierwszej piątki też grały bardzo dużo, podczas gdy dwie rezerwowe z rotacji dostały role epizodyczne.
Niezmordowana Walker skończyła mecz 5. z dorobkiem 21 oczek, 13 zbiórek i z 10 wymuszonymi faulami. Klaudia Gertchen dołożyła 16 punktów i 9 desek, a przede wszystkim trafiła kluczowy rzut w dogrywce – na 76:75. Z kolei Elena Tsineke, mimo agresywnej obrony Aleksandry Mielnickiej, potrafiła zdobyć 24 punkty, rozdać 9 asyst i zebrać 7 piłek. I nie zadrżała jej ręka na linii w samej końcówce, gdy rzucała na trzy punkty przewagi. A rzucała na dużym zmęczeniu, w obcej hali, w dogrywce o awans do finałów.
Trzeba oddać honory niestrudzonym koszykarkom z Gorzowa, trenerowi Dariuszowi Maciejewskiemu i jego ludziom (pomysł na grę bez zmian, choć poważnie wymuszony, okazał się przepisem na sukces).
Nierówna ósemka z Wrocławia
Po drugiej stronie 20-letnia Aleksandra Mielnicka zostawiła harowała w obronie, dwiema trójkami doprowadziła do dogrywki. Takie mecze, pod wielką presją, choć przegrane, budują młode zawodniczki. Schaquilla Nunn skończyła z imponującym duoble-double – 21 punktów i 18 zbiórek. Zabrakło jednak wsparcia ze strony koleżanek. Robbi Ryan miała przebłyski, dała wprawdzie 15 oczek i 6 asyst, ale drużyna potrzebowała od niej równej gry przez cały mecz i czegoś ekstra.
Zabrakło także jakiegoś sposobu na zamęczenie rywalek, które przecież grały w zasadzie w piątkę. Trener Rusin natomiast rotował ośmioma zawodniczkami. No i pierwsza połowa, w której nikt nie potrafił unieść presji i poradzić sobie z nerwami.
„Ależ to było meczycho”
W trzeciej kwarcie wydawało się, że wrocławianki, gdy odskoczyły na 7 oczek, mają więcej paliwa w baku i właśnie są gotowe ostatecznie odjechać rywalkom, ale szybko pozwoliły im wrócić, wygrać ostatnią część regulaminowego czasu i zabrać wszystko do dogrywki.
– Ależ to było meczycho… Dziękuję za walkę, drogie Panie! Wiem, że teraz jest ciężko, ale głowy do góry i napadamy po medal – skomentował Maciej Zieliński w mediach społecznościowych.
Za heroiczną wręcz postawę gorzowianki w nagrodę zagrają finały z Gdynią, wcale niezmęczoną po łatwych seriach z Toruniem (3:0) i Sosnowcem (3:0). Faworyt jest jeden.
Finały (do 3 zwycięstw) VBW Gdynia – AJP Gorzów Wielkopolski rozpoczynają się w sobotę 5 kwietnia nad Bałtykiem.
Ślęza vs. Zagłębie – terminarz meczów
Wrocławiankom pozostaje seria pocieszenia z Zagłębiem Sosnowiec o 3. miejsce Orlen Basket Ligi Kobiet 2024/2025. Walkę o najniższy stopień podium stoczą do dwóch zwycięstw, według terminarza:
- mecz 1. we Wrocławiu (KGHM Ślęza Arena) – w niedzielę 6 kwietnia o godz. 16:00 (Emocje TV),
- mecz 2. w Sosnowcu – 9 kwietnia (środa) o godz. 18:00 (Emocje TV),
- ewentualny mecz 3. we Wrocławiu (KGHM Ślęza Arena) – 11 kwietnia (piątek) o godz. 18:00 (Emocje TV).