W pierwszej połowie mecz był bardzo wyrównany przez 15 minut. Na każdą bramkę rzucaną przez Niemców Hiszpanie szybko odpowiadali tym samym. Dopiero w drugim kwadransie gracze trenera Manolo Cadenasa odskoczyli na kilka goli. Swoimi wysokimi umiejętnościami technicznymi popisywał się Victor Tomas, a kapitan Raul Entrerrios z chirurgiczną precyzją rozgrywał piłkę. Z kolei pod drugą bramką nie do zatrzymania był Erik Schmidt, który jak już rzucał, to piłka lądowała w bramce. W ostatniej akcji pierwszej części gry czerwoną kartkę dostał Jorge Maqueda za, zdaniem sędziów, umyślne trafienie piłką w twarz zawodnika rywali i już nie mógł się pojawić na parkiecie w drugiej połowie. Do przerwy 18:15 dla graczy z Półwyspu Iberyjskiego.
Choć nasi zachodni sąsiedzi przegrywali na parkiecie, to na trybunach byli niekwestionowanymi zwycięzcami. Świetnie zorganizowani kibice ubrani w czarno-czerwono-żółte barwy już od rozgrzewki zdzierali gardła dopingując swoich ulubieńców. Dźwięki trąbek i grzechotek przeszywały powietrze w Hali Stulecia przez cały mecz!
Przewaga trzech oczek utrzymywała się przez długi czas w drugiej połowie. Obie reprezentacje atakowały w odmienny sposób – Hiszpania bardzo dużo bramek rzucała ze skrzydeł, zaś Niemcy częściej szturmowali bramkę Arpada Sterbika środkiem. Bramkarze w tym spotkaniu mieli mało okazji na pokazanie się z dobrej strony, ponieważ atakujący obu ekip byli zabójczo skuteczni. Celne rzuty na 10 minut przed końcem grającego dla Niemiec Niclasa Pieczkowskiego i zmniejszenie straty dawały gwarancję elektryzującej walki o korzystny wynik do ostatnich sekund. Iberyjczycy w końcówce pokazali swoją klasę i ich twardo grająca obrona powstrzymała Tobiasa Reichmana i spółkę. Ostatecznie Hiszpania wygrywa z Niemcami 32:29. Graczem meczu został skrzydłowy Victor Tomas.
Mecz inaugurujący Mistrzostwa Europy we Wrocławiu to był prawdziwy pokaz „szczypiorniaka” w najlepszym wydaniu i oby stał się zapowiedzią równie wielkich albo i większych emocji w kolejnych spotkaniach w stolicy Dolnego Śląska.