Mila od trzech miesięcy jest regularnie powoływany na zgrupowania kadry przez jej selekcjonera Adama Nawałkę. Trener mu ufa, a to sprawia, że pomocnik Śląska do gry w reprezentacji podchodzi z nieopisanym entuzjazmem. – Na zgrupowanie to ja mógłbym przyjechać nawet rowerem! – deklaruje ze śmiechem „Milowy”.
Dba o siebie jak nigdy
Pomocnik Śląska po świetnych występach w spotkaniach z Niemcami i Szkocją był wręcz rozrywany przez media. W obu udowodnił, że jest znakomitym jokerem, lecz wielu fachowców postuluje, że w Tbilisi powinien zagrać od początku.
– Mam nadzieję, że dam sygnał trenerowi, że może na mnie liczyć tak jak w poprzednich meczach. Jeżeli zagram to będzie wyśmienicie. Jeżeli nie, to nic się nie wydarzy, po prostu wrócę do klubu – skromnie wyjaśnia zawodnik.
Pod okiem klubowego trenera Tadeusza Pawłowskiego piłkarz dba o swoją dyspozycję jak nigdy dotąd. – Jestem zdeterminowany. Każdy dzień, każda chwila, każda pobudka rano i każdy posiłek nie jest dla mnie normalnością tylko czymś wyjątkowym, czymś czym się delektuję i pilnuję tego. To powoduje, że jestem absolutnie gotowy do końca sezonu utrzymać dobrą formę – przekonuje piłkarz Śląska.
Na razie tylko porażka
Mila doskonale zdaje sobie sprawę, że spotkanie w stolicy Gruzji nie będzie łatwą potyczką. Dotąd Polacy grali w Tbilisi raz, w 1998 roku podczas eliminacji do mistrzostw świat we Francji i przegrali wyraźnie 0:3. Nasi piątkowi rywale w trzech spotkaniach eliminacyjnych wywalczyli dotąd jedynie 3 punkty i przegrana z Polską pozbawi ich praktycznie już teraz szans na awans do finałów. – Jeśli przegramy z Polską, to podam się do dymisji – zapowiada Timur Kecbaja.
– Po meczu z Niemcami wszystkie kolejne spotkania będą dla nas trudne, bo wzrosły oczekiwania względem naszej drużyny. Czeka nas walka na trudnym terenie. Gruzja to niełatwy rywal, choć być może nie tak znany. W pierwszych minutach nastąpi badanie, który zespół się ugnie pod względem fizycznym. Jeżeli Gruzini na to liczą, to mogą się przeliczyć – mówi Mila.
Promieniująca energia
Optymizm Milowego ma dość solidne podstawy. Zawodnik nie ukrywa, że zwycięstwo nad mistrzami świata dało reprezentacji Polski ogromnego „kopa”. No i wierzy w trenera Nawałkę.
– On wszczepił w nas wiarę, pozytywną energię i udzieliło się to także polskim kibicom. Wiem, że apetyty rosną, ale właśnie ta pozytywna energia powoduje, że wiara w naszym zespole jest ogromna. Poza tym do odważnych świat należy! – deklaruje pomocnik Śląska, którego już w następny wtorek, 18 listopada, zobaczymy na Stadionie Wrocław podczas towarzyskiego meczu ze Szwajcarami.