Kiedy piłkarskie emocje już opadły a Śląsk zagrał ostatni mecz w sezonie, eksperci od murawy na Tarczyński Arena przystąpili do pracy. Najpierw ten zielony dywan opryskali fungicydem, aby nie rozwijały się na trawie choroby. Potem na trawę trafił regulator wzrostu, po to aby źdźbła za szybko nie rosły podczas zabiegu pielęgnacji.
Na tak przygotowaną trawę wjechały kosiarki, aby skrócić ją na tzw. „zapałkę” do ok 2 cm. Po tym zabiegu pięknie odsłonił się filc, który zalegał na murawie, a to nic innego jak obumarłe źdźbła. Aby go usunąć najpierw zrobiono wyczesywanie za pomocą specjalnego zgrzebła, a potem wertukulację. Czyli zabieg polegający na delikatnym nacinaniu trawnika.
50 ton piasku do lepszego napowietrzenia
Ziemia pod murawą po sezonie jest mocno zbita i żeby ułatwić dostarczanie do niej wody i składników odżywczych na stadionie pojawił się aerator koreczkowy. To urządzenie, które robi małe dziurki w ziemi, rozluźnią ją nieco i przygotowuje pod zasypanie piaskiem. A tego na murawę trafia około 50 ton. Zabieg jest potrzebny żeby ziemia było odpowiednio napowietrzona.
Nawóz i znowu koszenie
Po tych wszystkich zabiegach przychodzi czas na dosiew regeneracyjny. Na Tarczyński Arena używa się do tego gatunku trawy o nazwie życica trwała. Potem już tylko nawożenie o podwyższonej zawartości fosforu. Podlewanie i kilka tygodni spokojnego wzrostu. Kiedy trawa się zagęści i odrośnie czeka ją kolejne koszenie. Tak odnowiona murawa będzie gotowa na kolejny sezon piłkarskich rozgrywek.