Dalibor Stevanović po raz pierwszy w polskiej ekstraklasie strzelił trzy gole. Niestety popis Słoweńca zepsuli wrocławscy obrońcy, po błędach których Podbeskidzie też zdobyło trzy bramki. Dzięki remisowy 3:3 Śląsk utrzymał przewagę trzech punktów nad drużyną z Bielska-Białej.
Koncertowa gra Stevanovica
To był mecz jakich więcej chciałoby się oglądać w polskiej ekstraklasie. Widzowie, którzy zasiedli na trybunach przebudowywanego stadionu w Bielsku-Białej, przecierali oczy ze zdumienia, bowiem spotkanie wyglądało jak mecz z jednej z najsilniejszych lig europejskich. Sześć goli i walka od początku do końca o zwycięstwo z obu stron.
Prawdziwy koncert gry dał w tym spotkaniu Stevanović. Imponujący wiosną świetną formą Słoweniec, w swojej karierze dotychczas tylko raz zdobył trzy gole, jeszcze w swojej rodzimej lidze, w barwach NK Domżale. Dziś już w pierwszej połowie trafił dwa razy. Najpierw nogą, po bardzo dobrym dośrodkowaniu Sylwestra Patejuka, a tuż przed przerwą głową, po centrze Dudu Paraiby.
Błędy obrony
Do przerwy wrocławianie prowadzili tylko 2:1, ponieważ stracili bramkę po zagraniu ręką w polu karnym. Gracze Śląska w dobrych humorach wyszli więc na drugą połowę i zamierzali grać ofensywnie, by trzymać rywali jak najdalej od swojej bramki. Niestety katastrofalne błędy popełnił Juan Calahorro, który najpierw zagrał wprost pod nogi Jana Blażka, a potem nie przerwał jego akcji i Czech wyrównał stan meczu. Po dwóch minutach Hiszpan w prostej sytuacji sprowokował rzut wolny, z którego Maciej Iwański dośrodkował na pole karne, a Dudu przewrócił szarżującego napastnika gospodarzy. Drugą w tym meczu jedenastkę pewnie wykorzystał Sokołowski i gospodarze niespodziewanie prowadzili 3:2.
Na szczęście Śląsk miał w swoich szeregach Stevanovicia. Słoweniec po raz drugi precyzyjnym strzałem głową wykończył wspólną akcję Flavio Paixao i Sebastiana Mili. Obie drużyny nie rezygnowały do końca ze zmiany wyniku i miały ku temu okazje, ale dobrze spisywali się obaj bramkarze.
– W tym spotkaniu było dużo walki, chociaż trzeba uczciwie przyznać, że także sporo indywidualnych błędów. Właśnie przez takie zagrania tylko zremisowaliśmy, chociaż dwukrotnie wychodziliśmy na prowadzenie – podsumował spotkanie stoper Śląska Adam Kokoszka.
AL/mic
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Śląsk Wrocław 3:3 (1:2).
Bramki: 0:1 Stevanović (21), 1:1 Sokołowski (24-karny), 1:2 Stevanović (43), 2:2 Blażek (63), 3:2 Sokołowski (66-karny), 3:3 Stevanović (82).
Żółta kartka: Podbeskidzie – Tomasz Górkiewicz, Błażej Telichowski, Jan Blażek, Piotr Malinowski. Śląsk – Dudu Karaiba, Marco Paixao.
Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów: 3000.
Podbeskidzie: Richard Zajac – Tomasz Górkiewicz, Dariusz Pietrasiak, Błażej Telichowski, Frank Adu Kwame – Marek Sokołowski, Dariusz Łatka (59. Fabian Pawela) - Anton Sloboda, Maciej Iwański, Piotr Malinowski (89. Damian Chmiel) – Mikołaj Lebedyński (59. Jan Blażek).
Śląsk: Marian Kelemen – Paweł Zieliński, Juan Calahorro, Adam Kokoszka, Dudu Paraiba (79. Robert Pich) – Dalibor Stevanović, Tom Hateley (74. Lukasz Droppa) - Mateusz Machaj (63. Flavio Paixao), Sebastian Mila, Sylwester Patejuk – Marco Paixao.