Cel koszykarskiego Śląska Wrocław jest jasny – znalezienie się w najlepszej szóstce na koniec rundy zasadniczej sezonu Tauron Basket Ligi. O współpracy z Tomaszem Jankowskim, postawie zawodników i o tym, jak będą wyglądały najbliższe tygodnie, rozmawiamy z trenerem wrocławian Jerzym Chudeuszem.
Szczepan Radzki: Jaki jest Pana plan na drugą rundę rozgrywek ligowych?
Jerzy Chudeusz: – Zadanie dla wszystkich jest bardzo jasne – dostać się do pierwszej szóstki, ale z takim obciążeniem nie będzie nam łatwo grać. Wszystkim może się wydawać, że to nic takiego, ale zawodnicy często czują, że obciążenie na plecach waży kilka kilogramów i przyciska do ziemi. Ja chciałbym się bardziej skoncentrować na tym, aby dobrze zagrać każdy kolejny mecz.
Nic złego Pan oczywiście nie mówi, ale to przecież truizm.
– Z definicji truizmu wynika, że to banalna, ale prawda. Często się tak mówi i postępuje w ten sposób, bo taktyka małych kroków działa. Róbmy postęp, a wszystko inne będzie się układało i w efekcie o coś zawalczymy. Teraz przed nami najważniejszy czas. Zmiany, które wprowadzamy do gry, muszą być utrwalane, aby nie było sinusoidy. Teraz jest przed nami ten etap, w którym będziemy grzebali w defensywie, bo np. w meczu ze Stabillem atak już nam całkiem nieźle funkcjonował.
Co dokładnie jest do poprawy w obronie?
– Mamy trochę problemów z obroną pick’and’roll, ale nie chcę zdradzać szczegółów. Idea jest jednak oczywista, musimy bronić zespołowo. W meczu ze Stabillem wystarczyło kilka elementów, wyłączenie strzelców na obwodzie, bo wiedzieliśmy, że pod koszem będziemy mieli przewagę. Staraliśmy się więc ograniczyć graczy na pozycjach 1-3, nie dać się rozrzucać strzelcom, bo tych przeciwnik ma mimo wszystko groźnych. Można powiedzieć, że to udało się w stu procentach, bo nie dopuściliśmy do łatwych pozycji. To jest jednak dopiero maleńki, ale pozytywny znak na naszej drodze.
Rotacja też jest nieco inna, bo już mecz we Włocławku pokazał, że zmienia Pan koncepcję i np. Robert Skibniewski rozpoczyna mecze z ławki.
–Uważam, że trzeba wykorzystywać predyspozycje zawodników. „Skiba” i Danny Gibson to dwaj różni gracze i są potrzebni w różnych momentach. Danny jest ewidentnie graczem, który nakręca szybszą grę, jest też egzekutorem, który potrafi i gra dla drużyny. Robert to gracz typowo systemowy i na pewno będą takie mecze, w których to na nim będzie spoczywał ciężar organizacji gry.
Jak będą wyglądały najbliższe tygodnie?
– Mamy kolejny mecz wyjazdowy (z Polpharmą Starogard Gdański – przyp. red.). Polpharma złapała trochę wiatru w plecy. Chciałbym, aby dobry rytm z ostatniego spotkania przeniósł się na mecz wyjazdowy.
Wasza relacja z Tomkiem Jankowskim jest... inna, ale taka sama jak przed rokiem.
– Dla mnie to nie jest najważniejszy element, czy ja jestem pierwszy wyczytany podczas prezentacji czy Tomek. Wspieramy siebie nawzajem, tak było rok temu, tak jest teraz. Co dwie dobre głowy, to nie jedna.
SR/mic