Ryszard: Byłem dwie minuty po tym, jak ten budynek się zawalił. Był on wybudowany chyba już do trzeciej kondygnacji. Budynek złożył się pod wpływem wiatru, jak domek z kart. To było w roku 1966. Ludzie się zebrali – ogromny huk. Widziałem jak dyndały jeszcze te elementy żelbetowe. Wtedy nie można było o tym mówić – czasy komunistyczne. Bardzo mało było o tym w prasie. Na mnie zrobiło to szokujące wrażenie. Część robotników już zeszła z budowy, bo to było za piętnaście druga, część już odjechała, ale parę osób tam zginęło w środku.