Ela: W kamienicach po obu stronach ul. Norwida mieszkały rodziny profesorskie. Uciekając zostawiły podobno swoje majątki, pochowały skarby z myślą, że wrócą. Babcia i mama opowiadały, że zawsze się zastanawiały, jak ktoś przyjeżdżał, oglądał i pokazywał sobie te kamienice, czy to nie byli właściciele. W bramie numer 11 pewien Pan wykupił mieszkanie po rodzinie, zlecił remont i wyjechał. Zostawił mi je pod opiekę, gdyby się coś działo, robotnicy mieli przychodzić do mnie. Kiedyś malarz przyszedł – mówiąc, że zdrapując kawałek tynku w remontowanym mieszkaniu dokonał pewnego odkrycia. Powiedział, abym poszła i zobaczyła jego znalezisko. Było tam zatynkowane – w suficie, zdjęcie żołnierza niemieckiego w mundurze. Niemcy wówczas właśnie tak robili. Z myślą, że jak niedługo wrócą, to będą mogli udowodnić, że to ich mieszkanie.