Sąsiadka: Teraz fryzjer, wcześniej biblioteka, a w latach 60. oraz 70. była tam taka knajpa „Jawor”. Chodziłam tam z mężem na obiady. On czekał na mnie na przeciwko w bramie. Jak wracałam z pracy, on mnie wołał. Jeść wchodziliśmy już razem. Mam stamtąd piękne wspomnienia. Szkoda, że tego miejsca już nie ma.