wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

18°C Pogoda we Wrocławiu

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 09:20

wroclaw.pl strona główna

Reklama

  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Rozmowy i recenzje
  4. Shakin' Stevens zatrząsł Halą Stulecia

Największe wrażenie koncerty Shakin' Stevensa robiły w Polsce w 1985 i 1987 roku. Artysta był wtedy w szczytowej fazie swojej kariery, znał go każdy nastolatek, a „Dziennik Ludowy”, „Zielony Sztandar” i „Razem” regularnie drukowały jego plakaty. Od tamtych czasów minęło ćwierć wieku z okładem, a jednak Shakin' wciąż może liczyć w naszym kraju na wierną i lojalną publiczność. Podczas sobotniego koncertu w Hali Stulecia (29 listopada) swojego dawnego idola kilka tysięcy wrocławian przyjmowało z ogromnym i niekłamanym entuzjazmem.

Powroty gwiazd z lat 80. do czynnej działalności artystycznej wypadają różnie, często niestety dość żałośnie. Ich koncerty bywają z kolei niezamierzoną autoparodią – wystarczy sobie przypomnieć słynny walentynkowy „Ejtis Show” sprzed ponad czterech lat, który również odbył się w Hali Stulecia. Samantha Fox, Kajagoogoo z Limahlem oraz Kim Wilde w roli tzw. headlinera wypadli dramatycznie źle, publiczność nie dopisała, a prowadzący imprezę Konjo Konnak, mając tak wdzięczny materiał do kpin, bez trudu zamienił ją w dożynkowy cyrk.

Sobotni występ Shakin Stevensa był imprezą z zupełnie innej półki. Publiczność do Hali Stulecia przybyła licznie, nie musiała się tłoczyć pod sceną, bo na płycie hali rozstawiono krzesełka, a artysta – który za trzy miesiące skończy 66 lat – zaprezentował wyborną formę wokalną. Stevens przyjechał do Polski z dziesięcioosobowym zespołem i pozostawał na scenie łącznie ponad dwie godziny (koncert podzieliła na dwie części niemal półgodzinna przerwa). Co zdecydowanie najważniejsze, Shakin' wcale nie miał zamiaru koncentrować się na hitach sprzed trzech dekad. Koncert zdecydowanie zdominowały utwory nowe (z ostatniej płyty artysty, wydanej w 2007 roku „Now Listen”, nagranej po ponad 15 latach od ostatniej z premierowym materiałem) albo mniej znane. Mogło to budzić – i zdaje się, że budziło – lekką konfuzję u fanów, którzy mimo wszystko czekali na przeboje, ale z drugiej strony z pewnością zasługiwało na szacunek. Shakin' Stevens śpiewał z pasją swoje nowe piosenki, zaskakująco rockowe, mocno gitarowe, jakby chciał powiedzieć: „Chwileczkę, jeszcze żyję, jeszcze tworzę nowe kawałki, pozwólcie mi je zaprezentować.” Dwugodzinny koncert mógłby w całości wypełnić zestawem typu „the best of”, ale postawił zaryzykować i udowodnić swoim sentymentalnym wielbicielom, że wciąż jest twórcą aktywnym. Owszem, najżywiej publika zareagowała na „Cry Just A Little Bit” – ten numer dosłownie w jednej sekundzie porwał wszystkich do tańca – ale nowości również przyjmowano z życzliwością. Bo muzyka Shakin' Stevensa, i ta nagrywana kiedyś, i ta najświeższa, ma to do siebie, że nie udaje czegoś, czym nie jest. To po prostu rock'n'roll, melodyjny, przebojowy i do tańca, grany na tradycyjnych dla rocka instrumentach. Taka muzyka się nie starzeje.

A zatem: w sobotę we Wrocławiu dla swoich wiecznie młodych fanów zagrał wiecznie młody Shakin' Stevens. To były bardzo udane Andrzejki.

Przemek Jurek

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama