Magiczny świat Rutki
Rzecz zaczyna się jednak dość niewinnie, bo w pokoju Rutki (Agata Kucińska), dziewczynki rezolutnej, ale przestraszonej wizją samotnego zasypiania w ciemnościach, w których nie widać, co lub kto czai się za firanką. Niespodziewanie, lęk bohaterki wyzwala alternatywny, magiczny świat. Tutaj Rutka może unosić się nad ziemią niczym motyl, ratować zwierzęta, pomagać przedmiotom martwym (samochód). Jej determinacja trwa także po przebudzeniu, przekonuje rodziców (Kamila Chruściel i Konrad Kujawski) i babcię (Jolanta Góralczyk) do pomocy w naglącej psiej (Grzegorz Mazoń) sprawie.
I pewnie dalej byłoby jak w bajce, tylko że w tekście Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk smutna rzeczywistość może zgasić wszelki zapał. Zwłaszcza jeśli z ekranu telewizora płynie wygłaszana przez Króla Złotoustego hipnotyczna mowa nienawiści, której stopniowo ulega nieco labilna familia Rutki. Szczęśliwie jednak ona sama, namaszczona przez Króla Czarowników (Igor Kujawski), dostaje do pomocy niestereotypową drużynę. Wspólnie jeszcze mogą coś zdziałać.
„Motyla” wyreżyserowanego niezwykle błyskotliwie przez Marcina Libera oglądać będą z zachwytem zarówno młodsi, jak i starsi widzowie. Pierwszych zachwyci świetna gra całego aktorskiego zespołu na czele z Agatą Kucińską, fantastyczna scenografia, warstwa muzyczna perfekcyjnie sprzężona z choreograficzną, wiele nieoczekiwanych zwrotów akcji i angażowanie widowni. Drudzy odczytają sztukę na innych trochę poziomach. Dostrzegą inspiracje Szulkinem („Nie mów nic, bo się spocisz” żywcem zapożyczone z „Kingsajzu”), Lucasem (wybrzmiewa „Moc jest z wami!”), Lynchem (te sowy!). No i polską rzeczywistością, bo piorąca mózgi telewizja, czy mały hipnotyzer przywodzą na myśl dobrze znane motywy i postaci.
Scenografia i muzyka
Scenograf Mirek Kaczmarek, tworząc kombinezony postaci drużyny żywiołów wspierającej Rutkę, po prostu musiał obejrzeć „Seksmisję” Machulskiego, czy Kubrickowską „Odyseję kosmiczną”, pewnie i „Gwiezdne wojny”, ale inspiracje czerpał nienachalnie. Król Złotousty (Radosław Kasiukiewicz) wystylizowany na błyszczącą wersję jednego z najbardziej krwawych dyktatorów XX wieku i wyposażony w lalkę brzuchomówcy to majstersztyk. Podobnie jak Samochód (Agata Cejba) kaszlący dymem i pijący z rozkoszą benzynę. Dekoracje są minimalistyczne do bólu, ale dają maksimum możliwości i są wykorzystywane po prostu świetnie.
Muzyka duetu Jerzy Igor (Igora Nikiforowa i Jerzego Rogiewicza) dopełnia spektakl doskonale (Igor Kujawski pojawia się także w charakterze akompaniującego na gitarze śpiewającym aktorom), bez piosenek, czy efektów dźwiękowych pomysłowo zastosowanych po prostu trudno sobie wyobrazić tak ciekawe przygody Rutki. A piosenkę „Bój się” skierowaną pod adresem dyktatora zapamięta się na długo, bo bohaterowie śpiewają ją z wielkim przekonaniem i porywają dziecięcą publiczność, z którą zresztą pod koniec przedstawienia przybijają „żółwika”.
Bajka z morałem
Jest w „Motylu” nie tylko ciekawa historia magiczna, ale i ostrzeżenie przed tym, by powielać błędy rodziców i ich traumy. Przynajmniej w spektaklu jest drużyna gotowa do pomocy aktywostce Rutce. Żeby jeszcze w życiu zawsze tak było!