Nienagannie ubrany wkroczył na scenę pełen energii, by na powitanie zaśpiewać m.in. piosenkę wykonywaną w połowie lat 40. ubiegłego wieku przez Franca Sinatrę – „The coffee song” . Od wychwalania zalet brazylijskiej kawy płynnie przeszedł do rozmów (po polsku!) z publicznością. Żona artysty pochodzi bowiem z Olsztyna i uczy go polskiego. „Musisz znać podstawy” – tak żona Duska tłumaczy konieczność nauki polskiego. Na razie kanadyjski artysta pochwalił się znajomością kilku zdań: „Która godzina?” „Gdzie jest ubikacja?”, „Ile kosztuje ten duży diament? I rozbawił publiczność do łez. Pochwalił się też znajomością polskiej piosenki popowej i zanucił "Daj mi tę noc!".
Zanim jednak zaprezentował piosenki ze swojego najnowszego albumu „My Funny Valentine: The Chet Baker Songbook” namówił widzów, by zamachali do wspólnego zdjęcia, które wykonał komórką i od razu wysłał na facebooka. Zdjęcie z wrocławskiego koncertu można zobaczyć na profilu artysty.
Publiczność zaczarował nie tylko śpiewem i muzyką w wykonaniu swojego świetnego bandu, ale także tańcem. Stojak od mikrofonu, bywa że przeszkadzający artystom na scenie, dla Matta Duska jest elementem choreografii, przerzucanie mikrofonu z ręki do ręki, rytmiczne wzruszanie ramionami i swingujący chód dopełniają profesjonalnego wizerunku retro w stylu lat 50. XX wieku. Dusk jednak nie zdobyłby tylu fanów, gdyby jedynie odtwarzał na scenie Sinatrę. Do ponadczasowych standardów i evergreenów wnosi radość, improwizację i niezobowiązujący luz. Serca pań zdobywa pełną uroku konferansjerką. Usłyszeliśmy m.in. „Putting On The Ritz”, „You make me feel so young”, „I wouldn’t change a thing”, czy wykonywaną z Edytą Górniak w duecie „All the way”. Zabrzmiało też „Back in town” i piosenka, która przyniosła mu popularność „Two shots of happy, one shot of sad”.
Pod koniec występu Matt Dusk zajrzał na facebooka, by zobaczyć, czy są jakieś komentarze pod wrzuconym zdjęciem. Nie było ich za dużo, ale znalazła się prośba Pawła Płaczka o dedykację piosenki dla narzeczonej Aliny. Para była na sali i artysta zaśpiewał specjalnie dla nich „The way you look tonight” Franka Sinatry. Paweł i Alina zaproszeni przez artystę na scenę zatańczyli chyba najbardziej romantyczny taniec swojego życia. Nie zabrakło też utworów innych artystów – „Can you feel the love tonight” Eltona Johna. Na koniec Matt Dusk wyznał słowami piosenki swojego mistrza Sinatry „I did it my way”. Publiczność żegnała go owacjami na stojąco, a na bis usłyszała m.in. „Every body needs sombody to love” The Blues Brothers.
Matt Dusk zapowiadał, że jego piosenki są dla romantyków i że nadają się, by zabrać dziewczynę na randkę. Z pewnością miał rację, zapomniał jednak dodać, że za profesjonalnym w każdym calu show stoją ludzie, którym zależy na świetnym samopoczuciu widzów i stworzeniu niezapomnianego wieczoru. Z pewnością nie tylko Paweł i Alina będą mieli co wspominać.
Agnieszka Kołodyńska
Matt Dusk wystąpił w Centrum Konferencyjnym Hali Stulecia 26 listopada.