wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

9°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 03:25

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Rozmowy i recenzje
  4. Marcelina w Starym Klasztorze: „Wroclove” i nie tylko [ZDJĘCIA]

- Macie przerąbane, że są tu krzesełka. Poskakalibyśmy razem – powiedziała w połowie swojego koncertu Marcelina. Artystka wystąpiła wczoraj (30 października) w Starym Klasztorze i rzeczywiście – to właśnie ona miała najlepsze możliwości (choć scena w tym klubie jest niemal miniaturowa), by dać taneczny wyraz swojemu dobremu samopoczuciu.

Reklama

Licznie zgromadzona publika miała natomiast faktycznie przerąbane. Fani Marceliny z pewnością chętnie poszliby z nią w tany, ale przez te nieszczęsne stoliki i krzesełka nie było na to najmniejszych szans.

Ot, specyfika miejsca. Sala Starego Klasztoru idealna jest dla wykonawców piosenki literackiej czy jazzmanów, kiepska dla całej reszty, a dla artystów z kręgu alternatywnego popu – fatalna. Przecież tak dynamicznych i skłaniających do bujania koncertów jak ten Marceliny nie powinno się oglądać, siedząc tuż pod sceną albo stojąc na końcu sali w przejściu między drzwiami a barem. Tych stolików nie da się wynieść? Choćby kilku stojących najbliżej sceny?

Beczka miodu

Cóż. Może się nie da, a może się da, tylko się nie widzi potrzeby. Trudno. Ważne, że mimo średnio sprzyjających warunków koncert Marceliny był bardzo udany i publiczności bardzo się podobał. Najżywsze reakcje sprowokował chyba utwór „Shake It Mama”, ale świetne przyjęcie miały też m.in. „Bez ramki”, „Tatku”, „Me & My Boyfriend”, „Łap mnie” czy tytułowy kawałek z drugiej płyty Marceliny, czyli „Wschody Zachody”. Ze zrozumiałych względów wrocławska publika doskonale zareagowała na piosenkę „Wroclove” (Marcelina zwyciężyła nią dwa lata temu w konkursie „Kawałek Wrocławia”). Dobrze wypadł song wyśpiewany oryginalnie przez Marcelinę z Piotrem Roguckim, czyli „Karmelove” – lidera Comy zastąpił tu jeden z towarzyszących Marcelinie muzyków, czyli Robert Cichy, fantastyczny zresztą gitarzysta, znany także ze współpracy z Anią Dąbrowską czy Anią Rusowicz. Największy entuzjazm na sali wzbudził  jednak nie utwór z repertuaru gwiazdy wieczoru, ale jej brawurowy cover... przeboju Roxette. Tekst pieśni „Sleeping In My Car” znają, jak się okazało, wszyscy. I wszyscy kapitalnie się przy niej bawią. Nawet na siedząco.

I łyżka dziegciu

Do tej beczki miodu nie sposób jednak dodać odrobiony dziegciu. Bo rzeczywiście – koncert był fajny i energetyczny, Marcelina i towarzyszący jej zespół dali z siebie wszystko (jeszcze raz brawa dla Roberta Cichego), ludziom się podobało – i tak dalej, ale ten słynny dziewczęcy urok Marceliny jest jednak nieco przereklamowany. Jej strój (coś w rodzaju kolorowej piżamy), te świecidełka na mikrofonie, czasami nawet maniera, z jaką śpiewa, a już szczególnie jej rozszczebiotana, słodziutka konferansjerka,... No, jest to coś, co potrafi lekko zirytować. Ale tylko lekko. Choć jeśli się jej ta „dziewuszkowatość” utrzyma do czterdziestki (w tej chwili ma 28 lat, sorry, ktoś musiał to w końcu ujawnić...), to może zacznie irytować nieco bardziej.

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl