„Wielka woda” to sześcioodcinkowy dramat katastroficzny, inspirowany wydarzeniami z okresu powodzi tysiąclecia, która nawiedziła Wrocław i jego okolice w 1997 roku. Jego premiera odbędzie się w najbliższą środę, 5 października br., na platformie Netflix.
Ponieważ akcja toczy się we Wrocławiu i właśnie tu nakręcono większość zdjęć, twórcy filmu postanowili pokazać serial najpierw wrocławianom. Stąd też pierwszy publiczny pokaz 2 odcinków odbył się w Narodowym Forum Muzyki.
Występują m.in. Agnieszka Żulewska, Tomasz Schuchardt, Ireneusz Czop, Anna Dymna oraz Tomasz Kot.
Wróciły niesamowite wspomnienia
Film obejrzało ponad tysiąc osób. Dla wielu z nich wiązało się to z dużymi emocjami, gdyż ćwierć wieku temu sami przeżyli ogromny dramat broniąc miasto przed powodzią.
Mam bardzo dużo wspomnień z tego czasu. Nie tylko broniliśmy Dworca Głównego przed zalaniem, ale też w miejscu, gdzie teraz jest szpital przy ul. Borowskiej, a wtedy dopiero rozpoczęła się jego budowa, ładowaliśmy piach do worków, które potem zawoziliśmy w miejsca, którym groziło zalanie. Pamiętam, jak wszystkie przejścia pod wiaduktem kolejowym były obłożone workami. Troszkę przeciekała woda, ale udało się obronić Krzyki. Najciekawiej było tuż obok dworca, gdzie przy dzisiejszej galerii handlowej Wroclavia było całkiem sucho, a od strony wejścia głównego ludzie pływali kajakami. Pamiętam też ogromne ilości szczurów w piwnicach budynków w Śródmieściu, gdzie pracowałam. Nie zapomnę też ludzi na dachach domów, czekających na prowiant, który był im dostarczany helikopterem.
Eleonora Markowska, mieszkanka Wrocławia
Powódź odcisnęła piętno również na najmłodszych
Wielu widzów obecnych na widowni Narodowego Forum Muzyki, w czasie powodzi w 1997 roku było jeszcze dziećmi, a mimo to film zrobił na nich ogromne wrażenie.
Bardzo się cieszę, że powstał taki serial. To ogromne przeżycie dla każdego wrocławianina. Ja sama miałam wtedy zaledwie dwanaście lat i zostałam bardzo szybko wywieziona z Wrocławia na Mazury. Jednak choć nie widziałam tego, co się tu działo, to i tak odcisnęło to na nas wszystkich ogromne piętno. Nie dało się od tego odciąć. Myśmy się tam bali, tym bardziej, że byliśmy odcięci od radia i telewizji przez wychowawców, którzy się bali, że sobie nie poradzą z taką ilością panikujących dzieci. Dzieci, które do nas dojechały nieco później opowiadały, że szły do autokaru po pas w wodzie. Łapaliśmy się za głowę, bo trudno nam było to ogarnąć myślami. Chyba każdy mieszkaniec tego miasta ma podobne wspomnienia bez względu czy był mały czy duży w tamtym czasie.
Paulina Korczyńska, mieszkanka Wrocławia
Serial jak naprawdę dobry thriller
Znaczenie miały jednak nie tylko okoliczności w jakich rozgrywa się historia przedstawiona w serialu, ale również historia bohaterów filmu.
W czasie powodzi byłam we Wrocławiu, jednak nie mam z tego czasu jakiś szczególnych wspomnień. Mieszkałam wówczas na Krzykach, gdzie powódź nie dotarła. Za to doskonale pamiętam wiadomości, które śledziliśmy z zaniepokojeniem. Film oddaje atmosferę tamtego czasu. Ma też elementy thrillera, co sprawia, że wciąga widza. Jest intrygujący, ma wiele ciekawych postaci. Bardzo mi się podobał.
Monika Jarco, wrocławianka
Obecna była gwiazdorska obsada
Wielu widzów przyszło też zobaczyć twórców filmu, którzy brali udział w premierze. Wśród nich znaleźli się m.in. reżyserzy serialu – Jan Holubek i Bartłomiej Ignaciuk, autor zdjęć Bartłomiej Kaczmarek oraz aktorzy: Agnieszka Żulewska, Tomasz Schuchardt, Ireneusz Czop, Tomasz Kot oraz Marta Nieradkiewicz.
To duża atrakcja móc na żywo zobaczyć aktorów, których zwykle ogląda się tylko w telewizji. Tematyka filmu też jest ciekawa. W 1997 roku miałam 13 lat i pamiętam, że byłam z rodzicami nad jeziorem Turawskim i tam przeżyłyśmy tę powódź. Emocje sięgały wówczas zenitu. Baliśmy się o nasz dom i cały dobytek. Na szczęście mieszkaliśmy obok klinik, na Łukaszewicza, i zalana była tylko nasza piwnica. Za to ogromnie współczuliśmy wszystkim ludziom, którzy przeżywali wówczas tak ogromne tragedie życiowe.
Katarzyna Legięć, wrocławianka
