Kiedy po raz pierwszy powiedzieliście, że na tym wam zależy?
Jak tylko zobaczyliśmy ogromne plany inwestycyjne dla tego miejsca. Mieszkańcy zaczęli się niepokoić: że nie będzie dostępu, że jednorodny park zostanie podzielony na dwie grupy użytkowników: tych korzystających z ogólnodostępnej części parku i tych grających na kortach, które być może zostaną zagrodzone. Zaczęliśmy zwracać uwagę, że jest tu starodrzew, że są zabytkowe dęby, na całą historię. Zgłaszaliśmy konserwatorowi, żeby zwrócił uwagę na szerokie plany inwestycyjne. Wziął udział w społecznej dyskusji, która jest powszechnie znana. Na szczęście zakres inwestycji został ograniczony. Plany zaczęły bardziej zmierzać ku dobru publicznemu.
W tej chwili mamy halę, ściankę, mamy pozostawione korty ziemne i mamy obietnicę, że część terenu przed kortami ziemnymi będzie nadal otwarta dla mieszkańców jako miejsce spacerów. W skład komisji zieleni naszej rady osiedla wchodziła w tym czasie Dominika Krop-Andrzejczuk, która zajmowała się oceną dendrologiczną, pilnowała struktury drzewostanu. Weszła później w skład nadzoru inwestorskiego, który kontrolował inwestycję pod względem dbałości o zieleń.
Prezydent Jacek Sutryk wspominał na otwarciu hali o możliwości organizowania imprez rodzinnych, takich jak komunie i chrzciny.
Dzisiaj usłyszeliśmy, że to miejsce ma to być szeroko upublicznione, także dzięki restauracji w planowanym budynku kortowym. Kiedyś był to przepiękny, historyczny obiekt. Byliśmy świadkami prezentacji pokazującej, że ma być odtworzony. Liczymy na to.
Wyburzenie budynku kortowego i postawienie nowego to kolejny etap zmian wokół kortów. Jak na razie jesteście zadowoleni z efektów? Co mówią mieszkańcy Borka?
Ci, którzy grają w tenisa, są zachwyceni, a ci, którzy nie grają, czekają na rozwój wypadków. Niestety, nie udało się wcielić wszystkich pomysłów mieszkańców, a przede wszystkim bezpiecznego połączenia tej części z głównym parkiem. To nie będzie zrealizowane. Chcieliśmy likwidacji płotu dzielącego obie części parku albo zamiany na inne, ładniejsze ogrodzenie. Być może uda się zrobić połączenie w przyszłości, w trakcie rewitalizacji ulicy Sudeckiej, która straciła rangę krajowej i dziś jest osiedlową. Mieszkańcy martwili się tym, że teren kortów stanie się obiektem zamkniętym, biletowanym i że ich głos przestanie być słyszany, bo właścicielem jest w tej chwili spółka podlegająca kodeksowi handlowemu. Dobrze, że tak się nie stało i mamy nadzieję, że wszyscy zawsze będziemy mogli korzystać z całego zielonego terenu w przyjemny sposób, nie tylko grając w tenisa.
