Co ma wspólnego prezes hiszpańskiej firmy z termitami? Kto odcisnął ślady swoich stóp w betonie? I czy skały w Morzu Czerwonym będą tylko niebieskie?
Oceanarium-Afrykarium robi się coraz ciekawsze. Najważniejsza inwestycja w historii wrocławskiego zoo z dnia na dzień zmienia wygląd. Tempo robót jest imponujące. Gotowa jest już niemal w całości elewacja z płyt corianu. Na budowie trwają prace głównie wewnątrz obiektu.
Patrz pod nogi, czyli niespodzianki na podłodze
Jest już po czym chodzić, bo powstają podłoża i posadzki w kolejnych zbiornikach i na wybiegach. – Każda część obiektu, każdy wybieg czy pomieszczenie będzie miał inny wzór posadzki lub podłoża – mówi Marta Zając-Ossowska, szefowa marketingu i rzecznik wrocławskiego zoo. Za stworzenie posadzek i podłóg odpowiada ekipa z firmy Art-Beton, której dziełem są nowoczesne toalety przy wejściu do ogrodu i scenografie do filmu „Quo vadis?” (w reż. Jerzego Kawalerowicza). W miejscu (dno statku), z którego zwiedzający oglądać będą podwodne harce uchatek i pingwinów, betonowa posadzka przypomina podłogę z desek. Prawdziwa podłoga z drewna będzie jedynie w restauracji-statku i sali konferencyjnej.
Są też niespodzianki. Na plaży-wybiegu dla antylop dik-dik i mrówników w posadzce widać odciśnięte ślady jakiegoś drapieżnika, a obok ślady męskich butów. – To efekt niezamierzony, trzeba je będzie usunąć, bo nawet do wymyślonej historii o tropicielu zwierzyny nie pasują. Bo kto widział tropiciela w roboczych butach budowlanych? – uśmiecha się Piotr Gąsior, kierownik robót hiszpańskiej firmy Qotaller, która odpowiada za cały wystrój zbiorników i dekoracje.
Prezes wykończy termitiery
Kopce termitów, które już są na wybiegu mrówników i dik-dików, muszą jednak poczekać na prezesa i założyciela hiszpańskiej firmy. To on, osobiście, (a jest biologiem i rzeźbiarzem) chce im nadać ostateczny charakter, tak by miały walor edukacyjny.
Kształtów i kolorów nabierają wystroje skalne w kolejnych zbiornikach: wre praca u manatów i rekinów, coraz więcej skał przybywa u hipopotamów.
Czekają na koralowce
Dobiegają końca prace rzeźbiarsko-malarskie w zbiorniku Morza Czerwonego. Są już gotowe główne formy skał, gdzieniegdzie rzeźbiarz dodaje tylko pęknięcia. – Ostatecznie malarz przejdzie się i chlapnie pędzlem w innym kolorze to tu, to tam, aby nie było tak niebiesko – dorzuca Piotr Gąsior. W kwietniu zacznie się montaż sztucznych koralowców, które przyjadą prostu z odlewni w Hiszpanii. Ostatecznym etapem będzie wysypanie zbiornika piaskiem i otoczakami. Piaskiem zostanie też oklejona jedna ze ścian – żeby nie było monotonii.
W strefie dla zwiedzających - w holu i na wybiegach - montowane są szklane tafle ogrodzeń i ściana oddzielająca tropikalne Kongo od holu budynku. Przeszkolona jest już sala wykładowa. Trwają prace wykończeniowe w pomieszczeniach na zapleczu, restauracji i sali konferencyjnej.
Eliza Głowicka
Zdjęcia Tomasz Walków