Często zdarza się tak, że urzędnicy wojewody podają dane, gdzie np. nie ma przypadków, o których niedawno dowiedzieliśmy się bezpośrednio z konkretnego szpitala. Można by uznać, że są w takim razie niepełne. Z czego to wynika? Jak tłumaczy rzeczniczka Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu spowodowane jest to procedurą pozyskiwania i potwierdzania szczegółowych informacji.
- My podajemy Państwu dane, które otrzymujemy z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej we Wrocławiu. Stacji, która zbiera informacje z całego regionu. Przy czym, staramy się również jak najszybciej dowiedzieć, czy dana osoba jest na kwarantannie domowej, czy w szpitalu, jeśli tak, to w którym – wyjaśnia Aleksandra Osman, rzeczniczka Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu.
Potwierdza też, że informacje z laboratorium o zakażonych, w pierwszej kolejności otrzymuje placówka, w której leżą badani pacjenci czy podejrzewany o zakażenie personel medyczny. Dlatego często najpierw właśnie ze szpitala (jeśli to dotyczy jego chorych i personelu) dowiadujemy się o nowych zakażeniach, a dopiero później te informacje trafiają do komunikatów ogólnych z pełną liczbą potwierdzonych przypadków.
- To oczywiste, że szpital musi znać wyniki od razu, jako pierwszy, by bezzwłocznie podjąć odpowiednie działania. Jeżeli je też od razu ujawni, to wiemy o tych przypadkach wcześniej i one w tym najbliższym raporcie faktycznie mogą jeszcze nie zostać zawarte. Również jeżeli pierwszy poda informacje o zgonach – dodaje.
Dane z województw trafiają potem do Głównego Inspektoratu Sanitarnego i w oficjalnych komunikatach podaje je Ministerstwo Zdrowia. Wszystkie aktualne liczby z województwa dolnośląskiego i Wrocławia można znaleźć na stronie wroclaw.pl.
Czym jest izolacja, nadzór epidemiologiczny przeczytasz w materiale Koronawirus: Informacje i zalecenia.