Zaczęło się we wtorek od kilku pocisków, na które natknęli się robotnicy pracujący na budowie hotelu na ul. Horbaczewskiego 12 (niedaleko centrum handlowego Astra). Powiadomili służby. Na miejsce przyjechała policja i zabezpieczyła teren. Dla saperów było już za ciemno, więc oni zajęli się sprawą następnego dnia.
W środę 15 listopada pracowali przy świetle dziennym. W wykopie na studzienkę kanalizacyjną odkryli magazyn amunicji, a w nim 334 pociski kalibru 105 mm i 88 granatów moździerzowych. Na szczęście pustych, czyli bez materiałów wybuchowych. Skorupy. Nie było zatem konieczności ewakuacji mieszkańców.
To nie koniec akcji przy Horbaczewskiego
Na budowę wrócili w czwartek 16 listopada. Tym razem znaleźli w ziemi 201 pocisków tego samego kalibru oraz 420 granatów. Razem przed dwa dni: 1043 sztuk o łącznej wadze kilkunastu kilogramów. Saperzy podejrzewają, że jest tego dużo więcej. — Dowódca ocenił, że to dopiero jedna trzecia tego, co mogą znaleźć — informuje kapitan Marek Gwóźdź, oficer prasowy patrolu saperskiego numer 25.
Skąd na Gądowie tyle amunicji? Przypuszczalnie pochodzi ona z niemieckiego lotniska. Pociski niewyprodukowane do końca najwyraźniej były zbierane i przekładane gdzie indziej. Magazyn na Horbaczewskiego przypuszczalnie nie jest jedyny.
Saperzy do akcji wrócą w piątek. Będą pracowali, dopóki nie wyciągną wszystkiego.