Jasne, można uczcić ten dzień kolacją (nawet taką z „szykanami”), w jakiejś restauracji. Ale jeżeli okoliczności, nazwijmy je – lokalowe – sprzyjają, zachęcam do romantycznego tête-à-tête u niej albo u niego, albo po prostu u nich.
A żeby wyszło i ciekawiej, i z większym zaangażowaniem, które o wielkim oddaniu dla wybranki/-a świadczyć będzie, warto własnoręcznie upichcić coś adekwatnego do walentynkowej okazji. Adekwatnego – czyli z afrodyzjakiem w roli głównej lub w epizodycznej – czyli wzbudzającej miłosne uniesienia przyprawy.
Casanova to wiedział…
…że ostrygi, a raczej rytuał związany z ich konsumowaniem, to jest jedna z najbardziej pomagających zewrzeć w szyki chucie rzecz na świecie. Czuł też, że dają niezwykłą siłę witalną, choć pewnie nie zdawał sobie sprawy – bo dowiedli tego o wiele później naukowcy – że to zasługa cynku (który stymuluje produkcję hormonów płciowych, a czyste białko dodaje ogólnego wigoru). Casanovie wystarczyło zaś, że ostrygi to idealne danie dla dwóch czujących do siebie miętę osób – je się je przecież palcami, zlizuje i wysysa, a to działa na wyobraźnię, że hej!
Jednak ostryg na walentynkową kolację, zwłaszcza kulinarnym Piętaszkom nie polecam – bo to, gdzie i jakie ostrygi kupować, oraz jak je podawać, jest dość delikatną kwestią i na pewno nie na za pięć dwunasta. Jeśli więc kawaler wpadł na pomysł przyrządzenia kolacji w ostatniej chwili, niech porzuci ten pomysł.
Natomiast z powodzeniem może pokusić się o przygotowanie smacznego i nieskomplikowanego w obróbce dania na bazie innego afrodyzjaku, czyli krewetek, z dodatkiem papryczki chili – też rozpalającej miłosne uniesienia i – co się partnerce powinno spodobać – przyczyniającej się do wytapiania tłuszczyku z boskiego ciałka.
Do dzieła więc, panowie, czyli do krewetek z patelni, podawanych z bagietką lub innym chrupiącym pieczywkiem. Na dwie porcje potrzeba:
• ok. 20 krewetek tygrysich (surowe lub gotowane, mrożone albo świeże) • 4 ząbki zmiażdżonego czosnku • ok. 40 g masła • 50 ml białego półwytrawnego wina • 3 łyżki oliwy extra virgin • ¼ pęczka posiekanej natki pietruszki • 1/2 drobno posiekanej papryczki chili • gruba sól morska i sok z cytryny do smaku.
A robi się tak:
• Mrożone krewetki rozmrozić w letniej wodzie, nieobrane – oczyścić: oderwać głowę i pancerz, naciąć wzdłuż tułowia i wyciągnąć czarną nitkę (jelita!), ogonki pozostawić. Krewetki osuszyć na papierowym ręczniku.
• Na patelni roztopić połowę masła, wrzucić czosnek i chili, smażyć pół minuty. Włożyć krewetki i obsmażać tylko po jednej stronie – ok. minuty.
• Wlać wino i na większym ogniu odparować je. Zmniejszyć ogień, przewrócić krewetki na drugą stronę i smażyć przez minutę.
Krewetki, także te, które trzeba wyłuskać z pancerzyka, zanim trafią do ust, podniosą atmosferę romantycznego wieczoru fot. sxc.hu
Don Juan zjadał tuzin jaj naraz…
…z pełną świadomością, że są one największym symbolem życia i płodności. Co prawda my, na co dzień, traktujemy jajecznicę jak ostatnią deskę ratunku przed śmiercią głodową, a nie jak miłosną amunicję, ale walentynki mogą to postrzeganie przynajmniej na chwilę zmienić. A dodatkowo nabrać seksualnego podtekstu, gdy to damskie ręce przygotują taką sałatkę, jak ta oparta na przepiórczych jajkach i kawiorze – składnikach, które zajmują górne pozycje na liście najpopularniejszych afrodyzjaków. No i ten lubczyk…
Trzeba mieć: • 12-14 przepiórczych jajek • mały słoiczek kawioru (najlepiej czarnego) • 8-10 liści sałaty masłowej (może być też rzymska) • 6 łyżek gęstego (np. greckiego) naturalnego jogurtu • świeży lubczyk • sól i pieprz do smaku.
• Jajka ugotować na twardo (to tylko 3-4 min), obrać i pokroić na połówki.
• Listki sałaty podrzeć na małe kawałki i dorzucić do jajek.
• Jogurt wymieszać z kawiorem, doprawić solą i pieprzem. Polać jajka i wszystko delikatnie wymieszać. Na wierzchu posypać lubczykiem. Na co najmniej pół godziny przed podaniem – np. z grzankami na ciepło – schłodzić sałatkę w lodówce.
Przepiórcze małe jajeczka, ale moc wielka...fot. sxc.hu
Po prostu con amore…
Dobra rada jest taka: walentynkowa kolacja powinna być lekka, aromatyczna, symboliczna wręcz, podbudowana owocami (jabłka, gruszki, truskawki, maliny, brzoskwinie), orzechami (ziemne, włoskie, pestki słonecznika), czekoladą – do podgryzania oraz winem czy (najlepiej) szampanem – dla rozluźnienia i beztroskiej atmosfery. Duża porcja ciężko strawnego, czerwonego mięcha, zaprawiona kluskami czy kopiastą porcją frytek – to w żaden sposób nie jest miłosne menu. Po takiej wyżerce człowiekowi chce się tylko jedno – zlec na otomanie, ale nie w miłosnym uścisku, tylko w… poluzowanym pasku od spodni.
Tylko szampan – do wzniesienia tostu za miłość!fot. Wikipedia
Inspiracji do przygotowania czegoś ekstra i bez niepotrzebnej straty czasu w kuchni na ten wieczór w blasku świec i zapachu róż szukaj tu, gdzie teraz jesteś, czyli w internecie.
Małgorzata Wieliczko