W niedzielnym meczu wrocławianom brakowało przede wszystkim skuteczności w wykończeniu akcji. Było to już drugie spotkanie z rzędu, w którym piłkarze Śląska nie potrafili pokonać bramkarza rywali. Przed tygodniem w Bełchatowie przegrali 0:2, tym razem wywalczyli punkt.
– Staramy się w miarę możliwości łatać brak Marco Paixao w ataku. Nie znaleźliśmy na to jeszcze optymalnej recepty, ale „Twierdza Wrocław” dalej stoi, bo jeszcze nie przegrałem tu meczu. W tym spotkaniu widzieliśmy jednak ten dobry Śląsk. Zdobyliśmy punkt, mamy ich siedem i jedziemy dalej – dodał Pawłowski.
Szkoleniowiec Śląska odniósł się także do sytuacji z 39. minuty meczu, kiedy to piłka po strzale Sebastiana Mili odbiła się w polu karnym od Bartosza Rymaniaka. Piłkarze Śląska sygnalizowali zagranie ręką przez obrońcę rywali i domagali się rzutu karnego, ale sędzia pozwolił grać dalej. Do podobnych sytuacji doszło w meczu Śląska w Bełchatowie i wówczas sędzia podyktował dwa rzuty karne dla GKS.
– Ciekawe dla mnie jest, co trzeba zrobić, żeby był rzut karny? I co trzeba zrobić przeciwko nam, by był rzut karny? W Bełchatowie były dwa z kapelusza, a tutaj żadnego – komentował Pawłowski.
Zobacz także:
Mila po raz dwusetny, Danielewicz po raz pierwszy
Mecz z Cracovią był szczególny zwłaszcza dla dwóch zawodników Śląska – Sebastiana Mili i Krzysztofa Danielewicz. W niedzielę Mila po raz dwusetny wystąpił w barwach wrocławskiego klubu i z tej okazji przed rozpoczęciem spotkania otrzymał od władz klubu pamiątkową tablicę.
– Jestem niezadowolony z wyniku, bo nie udało nam się przełamać. Mam jednak nadzieję, że w kolejnych spotkaniach będziemy uzbieramy tych punktów dużo więcej. Jestem optymistą – powiedział Mila.
Z kolei Danielewicz zadebiutował w barwach klubu. Na boisku przebywał przez 62. minuty i otrzymał żółta kartkę. On także nie był do końca zadowolony ze swojego występu. – Pierwsze koty za płoty, choć mogło być lepiej. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach będę się rozkręcał. To było trudne spotkanie dla obu stron i chyba obydwa zespoły szanują zdobyty punkt – mówił Danielewicz.
Zadowolony z wyniku był natomiast trener Cracovii Robert Podoliński. – Dawno nie zagraliśmy na zero z tyłu, dlatego cieszymy się z tych małych kroczków, z lepszej postawy defensywy i zdobytego punkty. Graliśmy dziś prostym planem – pomijając środek boiska, gdzie Śląsk jest najgroźniejszy. Przy odrobinie szczęścia można było pokusić się tutaj o zwycięstwo – podkreślił szkoleniowiec.
W kolejnym meczu Śląsk zagra na wyjeździe z Jagiellonią Białystok. Spotkanie rozpocznie się w sobotę, 23 sierpnia, o godz. 20.30.
mic