– W takim wyrównanym meczu, kiedy każdy błąd w końcówce jest bardzo kosztowny, my taki popełniliśmy. Na półtorej minuty przed końcem przy akcji gości piłka spadła na parkiet i jej nie podnieśliśmy. Gorzów ponowił akcję, dostaliśmy trójkę i mecz się w zasadzie skończył. Emocje się za bardzo dziewczynom udzieliły – podsumował spotkanie trener Ślęzy Radosław Czerniak.
Szkoleniowiec nie był jednak zły na swoje podopieczne, bowiem dostarczyły one kibicom wielu emocji. Wrocławianki, chociaż nie były faworytkami tego spotkania, praktycznie przez cały czas jego trwania, toczyły wyrównaną walkę z gorzowiankami.
Zawodniczki Ślęzy nie wiadomo dlaczego, za wszelką cenę starały się trafić z dystansu (i pudłowały), zamiast spokojnie przeprowadzać akcje podkoszowe.
– Choć mamy kilka doświadczonych zawodniczek, jako zespół nie potrafimy tego pokazać. W ważnych momentach nie potrafiliśmy wykorzystywać błędów w obronie czy słabszych stron przeciwnika. Rywalki się nie męczyły, gdy oddawaliśmy niecelne rzuty. Takie sytuacje doświadczone zawodniczki same powinny dostrzegać – tłumaczył powody przegranej Czerniak.
W zwycięskim zespole, oprócz jak zwykle świetnej Sharnee Zoll, znakomicie grała Katarzyna Dźwigalska, która nie tylko „zaopiekowała się” Jhasmin Player, lecz także punktowała.
– Z trenerem Czerniakiem mieliśmy podobne założenia, wykluczyć najlepsze zawodniczki u rywalek. Nam się to udało, bo założyliśmy, że jeśli wybronimy Player na około 40 procent i zdobędzie poniżej 20 punktów, to zrobimy kawał dobrej roboty i Kasia Dźwigalska wykonała to perfekcyjnie – chwalił swoja podopieczną szkoleniowiec akademiczek Dariusz Maciejewski.
Ślęza Wrocław – AZS PWSZ Gorzów Wlkp. 72:76 (21:17, 18:25, 17:18, 16:16).
Ślęza: Pawlak 11, Czarnecka 3. Player 18, Vulić 12, Śnieżek 4, Jasnowska 7, Mistygacz 4, Brown 13.
AZS: Zoll 25, Dźwigalska 9, Czarnodolska 4, Piekarska 8, Brewer 14, Szajtauer 8, Ogorodnikowa 8.
