Hala Orbita okazała się za mała dla fanów koszykówki, którzy chcieli zobaczyć pojedynek Śląska z Anwilem. Bilety na ten mecz rozeszły się jak ciepłe bułeczki. Nie ma w tym nic dziwnego, bowiem kibice we Wrocławiu doskonale pamiętają rywalizację sprzed lat, kiedy to mecze pomiędzy Śląskiem i Anwilem zaczęto określać jako „świętą wojnę”.
W niedzielnym starciu najwięcej nerwów Anwilowi dostarczył Jakub Dłoniak. Skrzydłowy Śląska rzucił aż 24 punkty i pięć razy trafił z dystansu. Cały wrocławski zespół grał jednak bardzo dobrze i widać było, że był świetnie przygotowany do tego starcia.
Od początku meczu gospodarze starali się grać twardo w obronie i dzielili się piłką. Po zaledwie kilku minutach wygrywali już 18:4, a po rzucie w ostatnich sekundach pierwszej kwarty na tablicy wyników było 28:13.
W późniejszych momentach Śląsk miał jednak nieco problemów z kontrolowaniem przewagi. W drugiej kwarcie stopniałą ona do zaledwie siedmiu punktów, ale odpowiedzialność za wynik wziął wtedy na siebie Rocky Trice. Swoje punkty dołożyli także Denis Ikovlev i wspomniany już Dłoniak, którzy po pierwszej połowie mieli po trzy celne trójki.
Ponowne problemy rozpoczęły się w czwartej kwarcie. Anwil tę część gry rozpoczął od niesamowitej serii 15. rzuconych punktów i tylko jednego straconego, co ponownie pozwoliło zmniejszyć stratę do zaledwie siedmiu „oczek”. Goście na pięć minut przed końcem spotkania stracili jednak swojego lidera punktowego, Chase’a Simona, który w pojedynkę starał się walczyć z obroną Śląska.
Spotkanie z Anwilem Włocławek było ostatnim meczem wrocławian w tym roku. Śląsk w tym sezonie legitymuje się świetnym bilansem 10 zwycięstw i tylko 3 porażek. Kolejne spotkanie podopieczni Emila Rajkovića rozegrają 4 stycznia. Do Wrocławia przyjeżdża wtedy bardzo silny AZS Koszalin.
WKS Śląsk Wrocław - Anwil Włocławek 91:72 (28:13, 20:20, 25:20, 18:19).
Śląsk: Dłoniak 24, Mladenović 14, Trice 12, Ikovlev 9, Kinnard 9, Cesnauskis 8, Skibniewski 6, Tomaszek 6, Gabiński 3.
Anwil: Simon 28, Hajrić 10, Wysocki 9, Crosariol 8, Eitutavicius 5, Raczyński 4, Vaughn 3.