Sprawa przejęcia piłkarskiego Śląska przez miasto Wrocław zakończy się najprawdopodobniej do końca tej lub początku kolejnej rundy rozgrywek piłkarskich. Nowa spółka otrzyma prawa nie tylko do godła i nazwy, ale także do licencji sportowej.
Większościowym właścicielem (ok. 51 proc. akcji) Śląska jest należąca do Zygmunta Solorza-Żaka cypryjska spółka Bithell Holdings Limited, drugim współwłaścicielem jest miasto Wrocław (ok. 48 proc. akcji). Obecnie jedynym akcjonariuszem, który aktywnie finansuje działalność klubu jest jednak miasto, które w ciągu ostatnich dwóch lat przekazało już na ten cel 28 mln zł.
Ze względu na trudną sytuację finansową Śląska oraz brak możliwości na jego dalsze dofinansowanie władze Wrocławia zdecydowały, że postarają się przejąć klub, a następnie poszukać dla niego nowego inwestora. W tym celu magistrat złożył do sądu wniosek o wyznaczenie zarządcy przymusowego, którego zadaniem ma być wycena klubu, a następnie sprzedaż na drodze licytacji.
Nie jest wykluczone, że decyzja o wyznaczeniu zarządcy zapadnie jeszcze we wrześniu. Wycena i przeprowadzenie licytacji może potrwać kolejne 2 do 4 tygodni, a władze miasta chciałyby, żeby cała procedura zakończyła się do końca tej lub do początku kolejnej rundy rozgrywek piłkarskich.
- Nie jest tak, że cała sprawa może być opóźniana przez spółkę należącą do pana Solorza, ponieważ nie jest ona stroną w tym postępowaniu. Stronami są wyłącznie gmina Wrocław oraz klub Śląsk Wrocław. Nie chciałbym jednak wywierać na sąd żadnej presji w tej sprawie i źle się stało, że została ona w ten sposób upubliczniona – powiedział prowadzący sprawę mecenas Jacek Masiota.
W mediach pojawiła się bowiem informacja, że przez ewentualne próby sterpedowania działań miasta przez drugiego z akcjonariuszy klubu, Śląsk może nie otrzymać licencji na przyszły sezon. Tymczasem miasto zdecydowało się na złożenie wniosku do sądu m.in. ze względu na pismo przesłane przez prezesa Śląska Piotra Waśniewskiego do właścicieli klubu, z którego wynika, że jeśli w kwestii finansów nic się nie zmieni, to wkrótce spółkę czeka upadłość. Nawet jeśli udałoby się uniknąć takiego scenariusza, to pewnym jest, że zadłużony po uszy Śląsk miałby ogromne problemy z otrzymaniem licencji na grę w przyszłym sezonie i to zarówno w lidze jak i w rozgrywkach europejskich.
Zgodnie z założeniami magistratu miasto stanie się właścicielem klubu za pośrednictwem powołanej spółki Wojskowy Klub Sportowy S.A., która została już przyjęta w struktury Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej.
- Spółka dopełniła wszelkich formalności, stała się pełnoprawnym członkiem związku. Nic nie stoi na przeszkodzie, by przejęła tradycje Śląska. Tego typu przekształcenia miały już miejsce na Dolnym Śląsku np. w klubach Miedź Legnica, Górnik Polkowice czy Chrobry Głogów – powiedział wcześniej prezes Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej Andrzej Padewski.
Masiota dodał, że zgodnie z przepisami związkowymi w wyniku tego typu przekształceń do spółki Wojskowy Klub Sportowy S.A. przejdą nie tylko prawa do godła i nazwy, ale także licencja sportowa. - Do nowego podmiotu przechodzi bowiem całe przedsiębiorstwo i dopiero komisja licencyjna będzie musiała ponownie sprawdzić zabezpieczenie finansowe na dalsze działanie klubu – podkreślił mecenas.
Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz zapowiedział, że jeśli procedura przejęcia klubu zakończy się pomyślnie, to kolejne działania można podzielić na dwa etapy. Najpierw do klubu wprowadzeni zostaną mniejszościowi udziałowcy, a w dalszej perspektywie poszukiwany będzie stabilny inwestor, który zostanie samodzielnym właścicielem Śląska.
- Chcielibyśmy jednak zachować tzw. „złotą akcję”, która pozwalałaby miastu zająć stanowisko w najważniejszych kwestiach dotyczących klubu. To jednak dalsza perspektywa. Obecnie chcemy się skupić na znalezieniu mniejszych przedsiębiorców, którzy chcieliby sponsorować klub. Mamy już w tej sprawie deklaracje od biznesmenów z Wrocławia i Dolnego Śląska – mówił prezydent.
Michał Ciepielski
