– Gdy obserwuję to, co grają na treningu, często krzyczę "wow", takie rzeczy one potrafią robić. Potem jednak mija 5-10 minut meczu i poziom gry naszej drużyny jest krańcowo różny – mówił z zakłopotaną miną trener Impelu Tore Aleksandersen.
Norweski szkoleniowiec mógł być zdenerwowany, bowiem to, jak przez długi czas grały jego podopieczne, bardziej przypominało towarzyskie odbijanie piłki na plaży (nie mylić z siatkówką plażową) niż prawdziwy sport.
Katastrofa w I secie
Pierwszą partię gospodynie rozpoczęły od prowadzenia 6:2. To co nastąpiło potem trudno jednak wytłumaczyć sensownymi zdaniami. Wrocławiankom nie wychodziło dosłownie nic. – Nie rozumiem, jak można prowadzić w I secie 4-5 punktami, a pozostałą jego część przegrać 5:21. To, co widziałem, było katastrofalne – złościł się Norweg.
Na szczęście "Impelki" nieco się poprawiły w drugim secie i chociaż w pewnym momencie znów zrobiło się troszkę nerwowo wygrały tę partię do 19. Ale kolejny set to był znów prawdziwy festiwal błędów wrocławianek i niespodziewanie zawodniczki z Bielska stanęły przed szansą wygrania tego spotkania i to nawet za 3 punkty.
W końcówce drugiego seta na parkiecie pojawiła się Denise Hanke. Chociaż Niemka niespecjalnie wypełniała swoją główną rolę, czyli rozgrywanie, to jej zagrywki (dwa asy) pozwoliły wypracować kilkupunktową przewagę, którą zespół utrzymał już do końca tego seta.
Horror w tie-breaku
O tym, kto zostanie zwycięzcą, musiał zadecydować tie-break. Do stanu 13:13 walka toczyła się punkt za punkt, jednak kiedy Heike Beier zaserwowała w siatkę, gospodynie stanęły przed szansą wygrania spotkania. Bardzo dobrze spisująca się w tej partii Katarzyna Mroczkowska zaserwowała jednak w aut, a bielszczanki nie zamierzały kapitulować.
Obroniły 5 meczboli, by w końcu same trzykrotnie mieć piłkę meczową. Dwa udane ataki Miry Topic znowu jednak dały gospodyniom kolejnego meczbola, tym razem wykorzystanego po bloku Moniki Ptak na Natalii Bamber.
– Dziewczyny zrobiły spektakl dla publiczności, zostawiając na placu gry kawał zdrowia i serca. Chociaż nie wygraliśmy tego meczu, a mieliśmy szansę, chciał bym pogratulować swoim podopiecznym zaciętej walki – mówił szkoleniowiec Aluprofu Leszek Rus.
Nie mógł podzielić jego uczuć Aleksandersen, tym bardziej że, jego drużynę już w przyszłym tygodniu czeka debiut w Lidze Mistrzyń, mecz w Zurychu z tamtejszym Vollero.
– Z Policami w trzech setach straciliśmy 29 punktów po własnych błędach, a dzisiaj w pięciu partiach aż 30. Jest duża różnica pomiędzy prawdziwą jakością tej drużyny, a tym co dziewczyny prezentują na boisku. Czasami, gdy widzę tę różnicę jestem przerażony – smutno komentował Norweg.
Impel Wrocław – BKS Aluprof Bielsko-Biała 3:2 (14:25, 25:19, 22:25, 25:18, 23:21).
Impel - Hanke 5, Ptak 10, Kąkolewska 2, Cutura 1, Topić 17, kaczor 25, Sawicka (libero) oraz Gryka 2, Mroczkowska 11, Grejman 8, Kauffeldt 3.
Aluprof - Muhlsteinova 1, Horka 11, Lis 6, Trojan 14, Beier 19, Łyszkiewicz 10, Wojtowicz (libero) oraz Wilk, Bamber-Laskowska 18, Pelc, Strózik.