Szczepan Radzki: – Mecz przeciwko PGE Turowowi ma dla was szczególne znaczenie?
Michał Gabiński: – Tak. To jest spotkanie na szczycie ligi. Turów jest niepokonany, będzie to mecz kolejki, do tego derby, które rządzą się swoimi prawami. Nie wiem, czego można chcieć więcej.
Co dla Pana znaczy to spotkanie? Grał Pan w Zgorzelcu przez 2,5 sezonu.
Michał Gabiński: – Spędziłem w Zgorzelcu bardzo fajny czas, dużo się nauczyłem, rozwinąłem. Na pewno miło będzie wrócić do tego miasta, ale pod względem sportowym jestem częścią Śląska Wrocław i realizuję założenia trenera i naszego zespołu – czyli mówiąc wprost jedziemy do Zgorzelca po zwycięstwo.
Graliście już w tym roku z mistrzem Polski, przez dwie kwarty było równo, potem zgorzelczanie odskoczyli. Co jest ich najsilniejszą bronią?
Michał Gabiński: – Bardzo, bardzo, bardzo szybki atak. Szybko konstruują akcję po stracie punktów, ale także po wymuszeniu błędu na przeciwniku. Dzięki temu mają długi czas posiadania piłki, a przez to szans na zdobycie punktów. Widać to po wynikach, gdzie w każdym meczu rzucają blisko 100 punktów.
Jak w takim razie pokonać Turów?
Michał Gabiński: – Zatrzymując ten ich szybki atak. Można to zrobić na kilka sposobów – nie popełniać błędów w swoim ataku pozycyjnym, nie tracić piłek, szybko atakować tablicę i wracać do obrony.
Turów będzie po meczu z FC Barceloną, na przygotowanie do meczu z wami będzie miał dwa dni. Wy tydzień, to znacząca przewaga?
Michał Gabiński: – Może nie jest to przewaga, ale zespołowi mistrza Polski na pewno to nie pomaga. Nie należy jednak doszukiwać się niczego decydującego w tym fakcie, bo o tym, kto wygra ten mecz, zadecyduje koszykówka.
Gdzie szukać przewag nad Turowem?
Michał Gabiński: – Myślę, że poniedziałkowy mecz wygra ten zespół, który będzie bardziej chciał. Nie będę mówił o tym, czym możemy zaskoczyć i jakie są nasze przewagi, bo w tym momencie to wewnętrzna sprawa drużyny.
Jakie jest nastawienie w drużynie przed meczem z liderem tabeli i mistrzem kraju?
Michał Gabiński: – Wielka mobilizacja i determinacja.