„Ta specjalna Ninja została przez nas przygotowana na bazie KTM 85SX 2019 od Zuzy. Zuza prosiła, żeby motor prowadził się za ręką, był mocny i od razu reagował na trącenie gazem, bez potrzeby używania sprzęgła. Ta Ninja sama wyjeżdża z zakrętów. Zuza wie, że zakręty „się atakuje”, a nie się w nich broni sprzęgłem. Teraz będzie to dużo łatwiejsze i trener nie będzie się wydzierał”.
Czytaj też: Świętuj z dziećmi ich dzień 1 czerwca we Wrocławiu
Tak podsumował swoją robotę nad motorem nr 2 na sezon 2021 tuner i konsultant motoryzacyjny FNR – Fat Ninja Racing. Zuza jest jego klientką. Ma w garażu trzy stalowe rumaki: dwa do wyścigów motocrossowych, jeden do treningów żużlowych, każdy z nr. 100. Reprezentuje klub TMSM Sparta Wrocław. Ściga się w najmocniejszym teamie w Polsce #MAŃK757 Arkadiusza Mańka jako jedyna dziewczyna. Dzięki różowemu strojowi łatwo ją wypatrzeć na wyścigach. Reszta kolegów jeździ w jaskrawożółtych kombinezonach. Zuza ma licencję A, więc ściga się w mistrzostwach Polski. – Wygląda na to, że jestem w szczycie formy – cieszy się 13-latka. – Kiedyś nawet nie ośmieliłabym się spojrzeć w oczy tym, którzy jeżdżą w czołówce. Teraz przyjaźnię się z nimi i ścigam na torze.
Różowo na torze
Trzy motory i czterech trenerów: jeden personalny do ćwiczeń do wyrobienia formy na sali gimnastycznej na Zakrzowie Wojtek Szram, dwóch od motocrossu: Marek Kończyło i Arek Mańk, czwarty od żużla – Wojciech Kończyło. Od kwietnia do października, czyli w sezonie, życie Zuzy Kąciak wygląda następująco. Poniedziałek – lekcje, a potem trening na sali gimnastycznej, wtorek – lekcje, a po nich – trening na torze motocrossowym. Środa – sala gimnastyczna. Czwartek – trening na torze motocrossowym. Piątek – wolne popołudnie. Sobota – żużel. Niedziela – zawody wyjazdowe. Najdalej była w Lloret del Mar pod Barceloną w Hiszpanii.
– Motor jest dla niej wszystkim, ale na ćwiczenia na sali czasem nie chce jej się iść – zdradza Monika Kąciak, mama motocrossistki, nauczycielka wychowania przedszkolnego w Przedszkolu Integracyjnym nr 68 przy ul. Długosza we Wrocławiu. Karmi i opiera swoją zawodniczkę, jest – razem z mężem – jej najwierniejszą fanką, ale na wyścigach wyczyny córki ogląda przez palce. – Zawsze się o nią boję – wyznaje.
Kondycja musi być
– Ale te ćwiczenia na sali: wydolnościowe, siłowe, są niezbędne, żeby utrzymać się na motorze. Zuza jeździ teraz w kategorii MX Kobiet (od 13. roku życia w górę) na motorze, który waży 100 kg, a Zuza – niecałe 45 kg. Podczas wyścigów wyjeżdża się cztery razy i ściga przez 20-25 minut – tłumaczy tata Mariusz Kąciak, właściciel firmy hydraulicznej, ale też sponsor, osobisty menedżer i kierowca, a jak trzeba też doraźny serwisant motocykli Zuzy. Nie kryje, że to on zaraził córkę pasją do motorów. Sam w młodości jeździł na wuesce – WSK-125.
Pierwsze jazdy
I zaczyna opowiadać, jak to 4-letnia Zuzia, która urodziła się po 12 latach po pierwszej córce (dorosłej już absolwentce filologii angielskiej i hiszpańskiej), jeździła na rowerku z dodatkowymi kółkami. – Sąsiad kupił synowi motorek chiński dla dzieci, odpalany na szarpaka – opowiada. Syn sąsiada w ogóle nie interesował się tym pojazdem, ale Zuzia – owszem. – U nas na Kiełczowie pól dużo, więc zaczęła tam jeździć – śmieje się tata. – I spodobało mi się, że taka swoboda i że tak szybko – dopowiada Zuza. A potem tata zapisał ją do szkółki motocrossowej i tam zaczęła przesiadać się na coraz większe motory. Na rowerze bez dodatkowych kółek nauczyła się jeździć, gdy skończyła 8 lat.
Cały Bogdan, pół Crossa
W szkole lubi najbardziej, wiadomo – WF i plastykę. – Jak chcę się wyciszyć i posiedzieć w jednym miejscu, zamykam się w pokoju i maluję elfy na płótnie – mówi Zuza. Nie przepada za językiem polskim, ale ostatnio napisała całkiem udany kryminał. Od niedawna pokój dzieli z Bogdanem – gekonem lamparcim, któremu założyła konto na Instagramie. – Mój jest cały Bogdan i pół Crossa, reszta – rodziców – podkreśla, pokazując na akwarium (neony z paletkami), kota Zosię i dwie papugi: arę Paco i żako Polę. Cross jest psem rasy cane corso.
Motocykl dobry wychowawca
Wyścigi motocrossowe uważane są za niebezpieczny sport. – Dlatego trzeba pracować nad formą. 90 proc. upadków kończy się siniakami – podkreśla Mariusz Kąciak. – W USA w lidze jeżdżą 6-latki. Mimo że Zuzę trenerzy określają jako rozsądną zawodniczkę, przydarzyły jej się dwa wypadki. Raz gdy wysadziło ją z motocykla i uderzyła w skarpę, mimo kasku, doznała urazu głowy, drugi raz – urazu kręgosłupa. Dość szybko doszła do siebie i wyciągnęła wnioski. Ma teraz jeszcze bardziej profesjonalny kask. Gdy nie mogła startować podczas rehabilitacji, dopingowała kolegów ze swojego teamu.
– Zuza jest tam bardzo lubiana. Po wyścigach chętnie wszyscy spędzają czas na świeżym powietrzu i widać, że naprawdę się przyjaźnią – cieszy się mama Monika. Podoba jej się to, że córka nie przesiaduje samotnie w pokoju, łupiąc w gry komputerowe. – Gdy ma jakieś zaległości w szkole, ale chce wyjechać na zawody, wszystko zrobi i zaliczy na czas. Angielskiego i niemieckiego się uczy, żeby dogadać się na zawodach za granicą. Ale ja nie przestanę się nigdy bać – uważa. A Zuza, po zawodach, jak przegra o błysk szprychy, potrafi trzasnąć drzwiami. Gdy zajmie 4. miejsce – analizuje, nad czym powinna popracować. Żeby jeszcze poprawić technikę w motocrossie, zaczęła jeździć na żużlu szkółce żużlowej Mini Speedway i trenować z żużlową Unią Leszno w Hiszpanii.