wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

12°C Pogoda we Wrocławiu

Jakość powietrza: dobra

Dane z godz. 06:20

wroclaw.pl strona główna

Reklama

  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Rozmowy i recenzje
  4. Pink Freud i Lao Che, czyli Jazzombi!e

Nietypowy koncert kończących we Wrocławiu wspólną trasę Pink Freud i Lao Che wypadł rewelacyjnie. Wrocławska publiczność wszystkie trzy formacje występujące w niedzielę na scenie klubu Eter przyjęła z niebywałym wręcz entuzjazmem.

Nietypowy koncert? Trzy formacje, choć powyżej wymieniono tylko dwa podmioty wykonawcze? O co chodzi?

Ano o to, że Pink Freud i Lao Che wyruszyli na tournée razem nie tylko po to, by spędzić parę miłych chwil w tourbusie czy hotelu, ale także i po to – a może nawet przede wszystkim dlatego – by nawzajem ze sobą pomuzykować. Najpierw swój osobny set miał przedstawić Pink Freud, potem Lao Che, a następnie – efemeryczna formacja Jazzombi!e, powołana specjalnie na  okazję połączonej trasy i złożona z członków obu zespołów.

W Eterze wszystko odbyło się zgodnie z planem. Na scenie pojawili się jazzmani z Pink Freud i zagrali kilkanaście utworów, w tym pochodzące z ich ostatniej płyty „Konichiwa” i „G-Spot”, a także nieco starsze kompozycje, jak „Diamond Way” i znane z repertuaru Dead Kennedys „Holidays In Cambodia”. Można się było obawiać, czy publiczność nie przyszła do Eteru przede wszystkim dla Lao Che i czy Pink Freud nie zostanie potraktowany jak zwykły support, czyli jak zło konieczne. Wszystkie obawy były zbyteczne – wrocławianie przyjęli Freudów jak gwiazdy.

Po pięciu minutach przerwy swój występ zaczęli autorzy „Powstania Warszawskiego”. Wystartowali od „Bóg zapłać”, skończyli na „Prądzie stałym/prądzie zmiennym” dając w międzyczasie jeszcze dziewięć powodów do gromkich oklasków. Ich setlistę zdominowały utwory stosunkowo nowe, muzycy do materiału powstałego przed płytą „Gospel” nie sięgali. Zgromadzona w Eterze publiczność usłyszała więc m.in. „Dym”, „Siedmiu nie zawsze wspaniałych”, „Jestem psem” i „Życie jest jak tramwaj”. Najlepiej wypadł chyba „Govindam”, choć spontanicznie zaśpiewana przez Dimona (perkusistę) piosenka Lecha Janerki „Jezu, jak się cieszę” również zrobiła niemałe wrażenie na publice. Ech, chłopaki z Lao Che widzą, jak nas podejść... A poważnie mówiąc – wcale nie musieli. Kupili Wrocław od pierwszego dźwięku. 

A potem zagrał już anonsowany kolektyw Jazzombi!e. Na scenie zameldowali się wszyscy członkowie obu kapel. Było trochę ciasno, ale obeszło się bez wypadków. I bez wpadek. Muzycy oparli swój występ głównie na repertuarze zespołu Koli, który zasilali członkowie Lao Che jeszcze przed Lao Che. Zagrali więc „Poszłem do sklepu”, „Kukurydzę”, „Tingel-Tangel” i „Chwałę Rzplitej”.  „Ekwilibrystykę 1931” pożenili natomiast z „Godzillą”, a wcześniej jeszcze wykonali piosenkę z tekstem Władysława Broniewskiego „Bar pod Zdechłym Psem”. Na bis znowu poszło Koli, tym razem z „Pocztówką z Państwa Środka”.

Jazzombi!e zagrali naprawdę energetycznie, spontanicznie, radośnie i żywiołowo. Muzycy bawili się znakomicie, publiczność, co ważne i wcale nie takie oczywiste, również. Jeśli macie, panowie, jakieś inne pomysły na wspólne działania – Wrocław czeka.

Przemek Jurek

Pink Freud i Lao Che, czyli Jazzombi!e zagrali w niedzielę 23 marca 2014 w Klubie Eter.

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama