To historia z tragicznym finałem. Zwłoki 38-letniego, bezdomnego mężczyzny zostały w środę znalezione w pustostanie przy pl. W. Wróblewskiego. Niewykluczone, że był w środku, gdy ktoś zabił deskami jedyne wejście do budynku.
- Przypuszczam, że Krzysztof, który był drobnej budowy, nie miał siły by wyjść. Zaniepokoiło nas, że nie mamy z nim kontaktu. Wyłamałem deski i znalazłem jego ciało – mówi Andrzej Ptak, koordynator projektu Pracy Ulicznej realizowanego przy Wrocławskim Kole Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta.
Krzysztof był alkoholikiem. Był pod opieką streetworkerów pracujących w ramach projektu Pracy Ulicznej. W październiku trafił do schroniska dla bezdomnych w Szczodrem pod Wrocławiem, prowadzonym przez Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta. Później wrócił do pustostanu przy pl. W. Wróblewskiego.
- Raz w tygodniu byli u niego nasi streetworkerzy. Mieliśmy z nim osobiste relacje. Miał wrócić do schroniska i rozpocząć walkę z chorobą alkoholową. Niestety nie zdążył – zaznacza Andrzej Ptak i dodaje, że każdy, kto zabezpiecza pustostan, zabija deskami okna czy drzwi, powinien dokładnie sprawdzić, czy kogoś nie ma w środku.
- Te osoby często mają ukryte legowiska. Mogą spać czy być pod wpływem alkoholu. Zawsze należy dokładnie przeszukać pustostan. Nie przypuszczam, by w przypadku Krzysztofa ktoś, kto zabezpieczał wejście, miał złą wolę i zamknął go specjalnie. Może po prostu go nie zauważył – zaznacza Andrzej Ptak.
Pustostan przy pl. Wróblewskiego to niewielki budynek. Dawnej był tam były tam sklepy - spożywczy i meblowy.
Policja w tej sprawie prowadzi dochodzenie. Sprawdzane są przyczyny śmierci mężczyzny.
Jarek Ratajczak
Tutaj osoby potrzebujące mogą znaleźć pomoc