Teraz, by zostać taksówkarzem, trzeba m.in. przejść szkolenie i zdać egzamin obejmujący m.in. topografię miasta czy przepisy ustawy o transporcie drogowym. Szkolenia we Wrocławiu prowadzą cztery ośrodki, a egzaminują miejscy urzędnicy. Dotychczas opłaty za kurs i egzamin na taksówkarza mogły maksymalnie kosztować 1000 złotych. Od stycznia będzie to 500 złotych. Może to spowodować, że taksówkarzy będzie więcej. Jednak na spadek cen pasażerowie raczej nie mają co liczyć.
Nowe stawki to efekt przyjętej w czerwcu przez parlament tzw. ustawy deregulacyjnej (określanej jako "ustawa posła Gowina"), wprowadzającej szerszy dostęp m.in. do zawodu taksówkarza. Zmienione zostały zasady uzyskania licencji na taksówkę osobową. Zmian polega na tym, że w gminach do 100 tys. mieszkańców nie ma szkolenia i egzaminów. W pozostałych gminach, decydują o tym radni. Ustalono maksymalne stawki – 800 zł za szkolenie i 200 zł za egzamin. Wrocław obniżył te kwoty i będą one wynosiły odpowiednio – maksymalnie 400 zł za szkolenie i 100 zł za egzamin.
– To zdecydowanie mniej, niż proponuje ustawodawca – podkreśla Marek Czuryło, dyr. Wydziału Transportu UM Wrocławia. – Naszym zdaniem to może spowodować otwarcie zawodu.
W konsekwencji we Wrocławiu może być więcej taksówek. Obecnie jest 2650. Rocznie około 300 taksówkarzy rezygnuje z prowadzenia działalności lub przechodzi na emeryturę i mniej więcej tyle samo rozpoczyna pracę na taksówce.
– Ceny egzaminów i szkoleń ustala miasto. My nie mamy nic do powiedzenia. Nie wiem, czy dzięki nowym stawkom będzie więcej taksówek, ale naszym zdaniem i tak jest ich za dużo – zaznacza Stanisław Wiktorek, prezes Stowarzyszenia Transportu Publicznego we Wrocławiu.
Dziś we Wrocławiu za tzw. "trzaśniecie drzwiami" pasażer może zapłacić maksymalnie 6 zł, za każdy kolejny kilometr 3 zł. Czy więcej taksówek w mieście spowoduje obniżenie cen dla pasażerów? Raczej nie.
- Maksymalne opłaty za przejazd ustala miasto, ale taksówkarze mogą jeździć taniej – zaznacza Marek Czuryło.
- Taniej nie będzie, bo 3 zł za kilometr to i tak niewiele. Kiedyś przyjmowało się, że 1 kilometr kosztuje tyle co litr ropy, czyli obecnie około 5,30 zł – mówi Leon Matuszek, prezes Super Taxi Wrocław
Osobną kwestią jest pytanie, czy miasto powinno utrzymać egzaminy z topografii w czasach powszechnych samochodowych nawigacji GPS? Na takim egzaminie przyszły taksówkarz musie wiedzieć, gdzie są m.in. zabytki, muzea, szpitale, konsulaty czy urzędy administracji samorządowej i państwowej. Pytany jest o lokalizację ulic, mostów, osiedli mieszkaniowych, bazę noclegową, gastronomiczną i rekreacyjną. Zdaniem dyrektora Wydziału Transportu UM Wrocławia – egzamin powinien być zachowany.
Z egzaminu ze znajomości miasta nie chcą rezygnować sami taksówkarze.
– Jeżeli taksówkarz zaczyna kurs od wpisania adresu do GPS, to pasażer czuje się niekomfortowo. Może przypuszczać, że wiezie go amator, a nie profesjonalista – mówi Zbigniew Szadkowski, wrocławski taksówkarz z 23-letnim stażem.
Na ostatniej sesji Rady Miejskiej radni przyjęli uchwałę w sprawie „Szkolenia i egzaminu potwierdzającego znajomość topografii Wrocławia oraz przepisów prawa miejscowego przez przedsiębiorcę osobiście wykonującego przewozy lub kierowcę przez niego zatrudnionego”. Zakłada ona obniżenie stawek za szkolenie i egzamin na licencję taksówkarza. Niższe opłaty mają być od stycznia.
jarek ratajczak
