Zasiadamy w rodzinnym gronie, delektujemy się świątecznymi potrawami, ściskamy się, celebrujemy i radujemy. Odpakowujemy prezenty i cieszymy się szczerze lub… niekoniecznie. Kilka dni później przychodzi czas na życzenia i zobowiązania noworoczne.
Jakie podarki zrobiły na nich największe wrażenie, które z sylwestrowych słów zamieniły się w brylant? Zapytaliśmy o to wrocławian. Dzisiaj:
Rafał Podraza – pisarz, dziennikarz, poeta, autor tekstów piosenek. Zadebiutował w dolnośląskiej prasie, by wybrać drogę literatury. Opublikował kilka tomików wierszy, ale przede wszystkim uznanie budzi jako autor biografii. Pierwsza, „Magdalena, córka Kossaka”, powstała z potrzeby rodzinnej – Rafał jest ciotecznym wnukiem Magdaleny Samozwaniec, właśnie córki malarza Wojciecha, oraz siostry poetki Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. W tym roku wydał uroczą książkę o piosenkarce Helenie Majdaniec.
– Najbardziej zaskakujący prezent... dawno temu – miałem wtedy może osiem lat – dostałem od Gwiazdora karton bananów i całą zgrzewkę puszek coca-coli! Radość była wielka, bo był to wówczas towar deficytowy. Pamiętam, że banany jadłem przez kilka tygodni na akord, bo zaczęły się psuć, w efekcie czego znienawidziłem je na wiele lat, a coca-colę piło się przez kilka miesięcy, w niedzielę po obiedzie, w ramach deseru. Dzisiaj to może wydać się dziwne, ale wtedy i banany, i coca-cola były rarytasami.... Marzyło się o nich.A co do marzeń, to w 2006 roku wymarzyłem sobie, że osiągnę sukces w polskiej literaturze, że moja książka ukaże się w całej Polsce, że ludzie będą się o nią zabijać... Dziwne, bo faktycznie w 2007 roku wyszła moja pierwsza książka i rzeczywiście doczekała się kilku dodruków, a ja zacząłem jeździć po Polsce ze spotkaniami, udzielać się w radiu, telewizji. Stwierdziłem wówczas, że jeśli czegoś bardzo się chce, na pewno się to osiągnie.
wysłuchala BCh
