Marek Natan pracuje na co dzień w Wydziale Konwojowym Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu. Jego zasłużony wypoczynek nad morzem długo będzie wspominany, nie tylko przez niego samego, ale i całą rodzinę, której pomógł ocalić życie.
Cała komenda powtarza tę historię. Było o krok od tragedii!
– Nasz kolega pływając na desce wzdłuż wybrzeża usłyszał krzyk i płacz dziecka. W odległości około 15 metrów zauważył dziewczynkę pływającą w kółku dmuchanym po wzburzonym morzu. Obok dziecka zauważył postać ludzką na przemian zanurzającą się i wynurzającą z wody, jednocześnie wzywającą pomocy – opowiadał mł. asp. Paweł Noga z sekcji prasowej KWP we Wrocławiu.
Policjant zareagował błyskawicznie. Wiedział, że ma mało czasu, bo osoba potrzebująca pomocy wynurzała się coraz rzadziej. Chwycił chłopca i wyciągnął go na swoją deskę. To nie koniec historii.
W tej samej chwili dopłynął do deski mężczyzna, który zmierzał chłopcu na ratunek. Ale duży wysiłek sprawił, że nie był w stanie dłużej utrzymać się już na wodzie. Musiał wesprzeć się na desce policjanta, który miał do uratowania jeszcze jedną osobę. Dziewczynkę pływającą wcześniej z chłopcem. Wciągana była coraz bardziej w głąb morza.
Policjant, z dwoma osobami przy desce musiał po nią popłynąć. Wszyscy wrócili na brzeg, gdzie czekała roztrzęsiona mama dzieci i ratownicy. Cała historia zakończyła się szczęśliwie. - Ale jaki byłby finał, gdyby nie sprawne działanie naszego kolegi - pytają retorycznie wrocławscy policjanci.