Marsz narodowców z okazji 11 listopada ma wyruszyć spod Dworca Głównego PKP. Zgromadzenie zwołane przez środowiska narodowe i nacjonalistyczne zorganizowane jest pod hasłem „Polak w Polsce gospodarzem”. Przebieg manifestacji monitorują policja i przedstawiciele Urzędu Miasta. Jeśli dojdzie do złamania prawa przez jej organizatorów, zgromadzenie zostanie rozwiązane.
Kilkaset osób zebrało się na placu przed Dworcem Głównym PKP skąd wyruszyć ma manifestacja narodowców. Organizatorzy rozpoczęli ją od informacji o zatrzymaniu przez policję Jacka Międlara, lidera nacjonalistów i współorganizatora wydarzenia.
Zatrzymanie lidera nacjonalistów
Asp. Sztabowy Łukasz Dutkowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu potwierdził zatrzymanie Międlara przedstawicielom Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Powołał się na przepis mówiący o prawie do zatrzymania osób „stwarzających w sposób oczywisty bezpośrednie zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzkiego, a także dla mienia”.
- Czynności te są obecnie kontynuowane, więcej informacji będziemy mogli przekazać po ich zakończeniu – dodał Dutkowiak w wypowiedzi cytowanej na profilu Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.
Gdzie jest Jacek?
Marsz narodowców przebiegał bez większych zakłóceń. Około godz. 18 pochód dotarł w okolicę młynu Maria. Tam doszło do zamieszkania, bo część uczestników demonstracji poszła w stronę placu Katedralnego, a organizatorzy zaplanowali w tym miejscu serię przemówień.
Podczas przemarszu manifestanci nawoływali do uwolnienia Międlara. Skandowali m.in. "Gdzie jest Jacek?". W rejonie placu Nowy Targ w tłumie rozjaśniały race, lecz po reprymendzie organizatorów szybko zostało ugaszone.Ponownie odpalili race już na placu Katedralnym, na zakończenie manifestacji.
Marsz zakończył się około godz. 18.15.
