Ośmioodcinkowy serial animowany to element kampanii społecznej Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad – „Zaufajne drogi”. Autorem scenariuszy i reżyserem półminutowych filmów jest Bartosz Kędzierski, twórca serialu „Włatcy móch” z przygodami Czesia, Anusiaka, Konieczki i Maślany. Serial przeznaczony dla dorosłych widzów zyskał ogromną popularności, a powiedzonka bohaterów, np. „Ty, mondziole”, czy „Smakowe” Czesia, oraz inne, niekiedy na granicy wulgarności, weszły na stałe do potocznego języka.
Autorzy kampanii skorzystali z popularności „Włatców móch”. – Bohaterowie z serii drogowej mogliby być kuzynami, albo starszymi kolegami Anusiaka czy Konieczki. Na pewno, to nie te same postacie – podkreśla Bartosz Kędzierski.
Grupa docelowa kampanii „Zaufajne drogi” to młodzi, niedoświadczeni kierowcy, którzy często nie wiedzą, do czego służą różne rozwiązania spotkane na drogach, na przykład, pasy do lewoskrętu i wysepki dla pieszych.
Kędzierski: - Naszym zadaniem było wyjaśnienie, jak je wykorzystać oraz jak się wobec nich zachować kierując samochodem. Nie mogliśmy pouczać, musieliśmy mówić mocnym, dosadnym językiem. Czasem chcieliśmy pójść mocniej po bandzie w dialogach, ale zamawiający nas tonowali.
Mimo to pojawiają się soczyste zwroty i wyznania: „rusz się dzięciole”, „chyba się skasztaniłem w telemarku”, „wleczesz się jak ciupas”, „pojedziesz wyczesowo” oraz „mam łyknąć cow”, kiedy bohaterowie ciągną się za ciężarówką z krowami.
- Zależało nam, aby lektor, który komentuje wydarzenie, mówił tym samym językiem, by nie przybierał profesorskiego tonu. Dzięki temu komunikat jest spójny – mówi reżyser serii.
Bartosz Kędzierski: - „Włatcom móch” zarzucano prymitywny, wulgarny język. Tymczasem z badań wynikało, że dużą grupą widzów byli ludzie wykształceni, na przykład lekarze chętnie je oglądali. Język nie odrzucał, wręcz przeciwnie, przede wszystkim bawił.
Seria „Zaufajne drogi” była prezentowana w ogólnopolskich stacjach telewizyjnych.
wto