W Polsce instalację umożliwiającą korzystanie z gazu LPG ma 2,5 miliona samochodów. Dotychczas kierowca nie mógł sam doładowywać butli w samochodzie. Upoważniony był jedynie specjalnie przeszkolony pracownik stacji. Takie rozwiązanie podnosiło koszty prowadzenia działalności i mogło przekładać się na ceny paliwa. Według szacunków branża paliwowa, dzięki zmianom w prawie tankowania LPG, zaoszczędzi 300 mln zł rocznie. Z kolei stacje paliw nie będą musiały wydawać milionów złotych na szkolenie obsługi (przeszkolenie pracownika to wydatek około 1 tys. zł). Prawo zmieniono dzięki nowelizacji rozporządzania ministra transportu.
W praktyce, samodzielnie zatankujemy gaz, gdy właściciele stacji dostosują do tego urządzenia, które spełniać będą wymogi bezpieczeństwa – chodzi między innymi o zainstalowanie odpowiednich dysz wlewowych – tak zwanych pistoletów. Tankowanie ma być bezpieczne. Gdy pistolet będzie włożony nieprawidłowo, gaz zostanie odcięty, by nie doszło do wycieku. Przy dystrybutorze będzie także guzik alarmowy, którym kierowca poinformuje obsługę o problemach z tankowaniem. A takie sytuacje mogą się zdarzać, bo tankowania trzeba będzie się nauczyć.
– Podczas tegorocznych wakacji przejeżdżaliśmy przez Austrię, gdzie tankowanie gazu jest samoobsługowe – mówi pani Agnieszka z Wrocławia. – Na jednej ze stacji zatrzymali nas rodacy i prosili o pomoc. Nie potrafili doładować butli.
Samodzielne tankowanie gazu możliwe jest między innymi we Włoszech, Słowacji, Niemczech, Hiszpanii czy Holandii.
jr