Konkurencję Ola Turoń ma jednak silną. Po pierwszych bitwach między wokalistami z czterech drużyn, którym patronują Edyta Górniak, Maria Sadowska, Andrzej Piaseczny oraz Baron i Tomson (oglądaliśmy je podczas ostatniego weekendu), widać, że wrocławianka „z górki” mieć nie będzie. Ale zważywszy na jej umiejętności muzyczno-wokalne, doświadczenie w występach na żywo, doceniając też jej upór i determinację, nie ma dzisiaj powodu, by nie wierzyć, że Ola da z siebie wszystko i zabłyśnie tak, jak to sobie wymarzyła, przed wielomilionową widownią.
Zobacz, jak Ola Turoń „powaliła” jurorów podczas przesłuchań w ciemno
Czasem pro, czasem contra
Ola jest rodowitą oleśniczanką. Kilka lat temu wybrała Wrocław na miejsce, gdzie ukończy studia. I ukończyła – ma magisterium z dziennikarstwa. – Nie ukrywam jednak, że trochę żałuję… Żałuję, że nie startowałam od razu na Akademię Muzyczną albo inne studia artystyczne – mówi Ola. – Ale gdy przyszedł czas, żeby decydować o swojej przyszłości, stwierdziłam, że muzyka, która towarzyszy mi „od zawsze”, może okazać się w którymś momencie „nie na zawsze”, więc trzeba mieć na życie jakiś plan B.
Na razie jednak to muzyka jest tym, w czym widzi swoją najbliższą przyszłość. By móc opłacać prywatne lekcje śpiewu i po prostu utrzymać się w mieście, podjęła pracę w… salonie fryzjerskim. Ma więc wprawę w myciu, farbowaniu i pielęgnowaniu włosów klientek. Zapytana, czy podczas tych czynności czasami sobie podśpiewuje, Ola odpowiada, że raczej „w duchu”,
natomiast lubi uciąć sobie miłą pogawędkę z odwiedzającymi salon.Nam też przyjemnie rozmawia się z Olą, która opowiada o sobie „na luzie”, otwarcie, nikogo nie udając. Ma świadomość, że umie śpiewać, i kocha muzykę. Nie dziwi to wcale. Sympatyczna młoda dama „przyjaźni się” z tą dziedziną sztuki przecież przez prawie całe swoje dotychczasowe życie. – Rodzice zapisali mnie do szkoły muzycznej, gdy miałam cztery lata – potwierdza. – Ukończyłam ją z umiejętnością gry na skrzypcach i perkusji – dodaje. Zapytana o tak szczególny dobór instrumentów, odpowiada, że perkusja „to wyraz jej młodzieńczego buntu”: – Gdy stwierdziłam, że muszę być chłopczycą. Bardzo mi się podobała taka możliwość wyładowania napięcia – śmieje się Ola.
Załatwi to, choćby a capella?
Ola Turoń wraz z podjęciem studiów we Wrocławiu zapisała się również na prywatne lekcje śpiewu, by doskonalić warsztat wokalny. Twierdzi bowiem, że głos to taki instrument, który trzeba regularnie stroić, by osiągnął idealne brzmienie. Żeby, na przykład, pozwolił bez trudu „pociągnąć” a capella piosenkę Janis Joplin podczas precastingów do „The Voice of Poland” – bo właśnie tak, rezygnując z muzycznego podkładu, Ola zaśpiewała podczas wstępnych eliminacji do programu. – Wzbudziłam zainteresowanie swoją interpretacją, więc poproszono mnie jeszcze o inny popowy kawałek – opowiada. – A że mam ich „miliony” w głowie, ponieważ śpiewam takie rzeczy na bankietach, weselach czy choćby podczas występów w klubach [śpiewa z cover bandem Lime oraz w duecie Acoustic Cookies z gitarzystą Michałem Szablowskim - red.], miałam tylko przez chwilę problem, który wybrać – śmieje się. – W ankiecie dla uczestników wymieniłam też Kayah w gronie moich ulubionych artystów, więc na dokładkę zaśpiewałam coś z jej repertuaru.
Co stało się potem, podczas przesłuchań w ciemno – oglądały miliony telewidzów.
– Wydaje mi się, że wybrałam najlepiej, jak mogłam, czyli grupę Marii Sadowskiej. To bardzo charyzmatyczna osoba, z dużą wiedzą, która umie mocno się zaangażować w pracę ze swoimi „uczniami”, ma poważny stosunek do tego, co robi. Potrafi być ostra, ale i do rany przyłóż – chwali swoją mentorkę z „The Voice of Poland” Ola. – I co dla mnie istotne: mamy z panią Sadowską podobne gusty muzyczne, a to bardzo pomaga w dogadaniu się
Jak ułożyła się współpraca obu pań i czy Ola Turoń spełniła oczekiwania swojej trenerki – przekonamy się, gdy wrocławianka stanie na ringu, by wygrać wokalny pojedynek. Być może dojdzie do niego już w najbliższą sobotę. Oglądajcie!
Na planie „The Voice of Poland” z Haliną Mlynkową
Sprawić, by cię usłyszeli
Ola, która śpiewa od dziecka – „do dezodorantów”, podczas domowych uroczystości, na szkolnych akademiach, w rozmaitych konkursach (jej rodzice dostrzegli w tym duży potencjał i mocno kibicowali muzycznym ciągotom córki i osiągnięciom) – znalazła już kontynuatorkę artystycznych ambicji w rodzinie Turoniów. To Matylda, 9-letnia siostra Oli, której na talencie również nie zbywa. – Przepada za teatrem, ma sukcesy recytatorskie i to na arenie krajowej, także tańczy – zachwala „juniorkę” starsza siostra, która wie najlepiej, jaką drogę nieraz trzeba przebyć, żeby zatrzymać się w miejscu, do którego człowiek dobijał się kilkakrotnie.
Acoustic Cookies można, między innymi, usłyszeć w Schodach Donikąd na pl. Solnym
– Do „The Voice of Poland” startowałam kilka razy, jeżdżąc na castingi, gdzie się tylko dało, w „X Factorze” w zasadzie przesmyknęłam się niezauważona. Więc teraz, gdy dopięłam swego, postaram się tego nie zepsuć, a przy okazji nie zawieść oczekiwań – i moich najbliższych, i tych ludzi, którzy będą na mnie głosowali – obiecuje Ola. A my do tego głosowania oczywiście namawiamy. Kto zaś jeszcze nie poznał Aleksandry Turoń lub chciałby posłuchać jej na żywo – potrzebne informacje znajdzie na profilu FB wokalistki. Przyjdźcie na jej najbliższy koncert we Wrocławiu do Vertigo Jazz Club – początek o 20.00.
fot. A. Cichosz, Facebook