Pierwsza bomba spadła na ogród 7 października 1944 roku. W styczniu do granic miasta zbliżyła się Armia Czerwona. Kilkaset tysięcy przerażonych mieszkańców musiało opuścić Wrocław.
"O zorganizowaniu transportu dla zwierząt wobec panicznej, bezplanowej ucieczki setek tysięcy ludzi nie mogło być mowy - pisze w swojej historii zoo Horst Gleiss. - Nie starczyło wagonów kolejowych i ciężarówek dla ludzi, a cóż dopiero dla zwierząt. Zresztą gdzie w środku zimy można je było przechować? Inne niemieckie ogrody zoologiczne też musiały rozstrzelać swoje lwy, niedźwiedzie i tygrysy, bo mogły stać się niebezpieczne dla ludzi, gdyby wydostały się na wolność. Któż mógłby całe zoo spakować przez noc i wysłać? Tak więc zwierzęta zostały na miejscu.”
Aż przyszedł rozkaz rozstrzelania zwierzyńca.
rys. Tomasz Broda
A w poniedziałek na wrocławskich stronach „Gazety Wyborczej” kolejny odcinek Akt W - o niezwykłej wspinaczce taterników na wrocławską iglicę.
jak