Futboliści Panthers Wrocław przegrali z zespołem Warsaw Eagles 16:17 w niedzielnym spotkaniu Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego. To pierwsza porażka Panter na własnym terenie.
Emocje do końca
Remis i dogrywka. Taki był cel Panthers Wrocław tuż przed zakończeniem spotkania z Warsaw Eagles. Miejscowi mieli piłkę i kopnięcie do wykonania, ale kicker Panter, Dawid Pańczyszyn, pomylił się po raz pierwszy w sezonie i zespół przegrał 16:17. Dotychczas Pańczyszyn trafił wszystkie 22 wykonywane kopnięcia, ale po niedzielnym spotkaniu ma skuteczność 22/23.
Aż 17 straconych punktów na własnym terenie to także rekord dla rywali, którzy pojawiali się w tym roku we Wrocławiu. Do tej pory Pantery straciły na własnym terenie tylko siedem punktów - w meczu z Kozłami Poznań.
Mecz pomiędzy dwoma długoletnimi rywalami był tak zacięty, jak wskazuje na to jego wynik. Spotkanie było rozgrywane zaledwie kilkanaście godzin po ulewnych deszczach jakie przeszły nad Wrocławiem i murawa Stadionu Olimpijskiego bardziej przypominała mini-jezioro i bagno niż boisko do futbolu. W tych warunkach obie drużyny miały problem z utrzymaniem pozycji na murawie, ciężko było wykonać biegi i łapać piłkę - ta była bowiem niezwykle śliska.
Mecz błędów
– Był to typowy mecz błędów – mówi krótko Jakub Głogowski, generalny menedżer Panter. Kluczowa była defensywa i w tym elemencie obie ekipy spisywały się równie dobrze, a spotkanie było bardzo emocjonujące i mogło podobać się licznie zgromadzonym na Stadionie Olimpijskim widzom.
Po meczu nikt w zespole z Wrocławia nie ukrywał rozgoryczenia i rozczarowania porażką. Zawodnicy i sztab szkoleniowy szybko jednak dodają, że trzeba będzie zrewanżować się Eagles w Warszawie i w rozstawieniu do play-off zająć wyższe miejsce od odwiecznego rywala.
Po porażce z Eagles Pantery mają bilans trzech zwycięstw i dwóch porażek.
SR/mic