Marco Paixao wrócił do treningów pod koniec października i chociaż już wtedy zapowiedział, że w najgorszym wypadku chciałby być gotowy do gry na dwa ostatnie mecze tego roku - właśnie z Zawiszą i GKS Bełchatów – to jednak wiele osób spodziewało się, że na boisku zobaczymy go dopiero w rundzie wiosennej.
– Szczerze, to było trochę dziwne uczucie znowu móc zagrać w meczu o punkty. Wróciłem na boisko po 5 miesiącach. Nie trenowałem nawet zbyt wiele z całym zespołem, ale czuję się fantastycznie. Co prawda pierwsza połowa meczu z Zawiszą nie była dobra w naszym wykonaniu, ale w drugiej zaprezentowaliśmy się już dużo lepiej od przeciwnika. Chcę pokazywać swoją wartość na boisku i krok po kroku się odbudowywać – powiedział po meczu w Bydgoszczy Paixao.
W spotkaniu z Zawiszą Portugalczyk przebywał na boisku 75 minut i kilkukrotnie zagroził bramce strzeżonej przez Grzegorza Sandomierskiego. Napastnik podkreślił, że jego powrót do gry był wcześniej zaplanowany. – Kilka godzin przed meczem mieliśmy odprawę, na której trener pokazał nam skład i tam było moje nazwisko. Rozmawialiśmy również z trenerem o tym jak się czuję i zgłosiłem gotowość – dodał.
Oceniając występ zawodnika trener Śląska Tadeusz Pawłowski zaznaczył, że jak na tak długa przerwę i po zaledwie dziesięciu dniach treningów z drużyną „było ok”. – Absorbował obrońców, jest zawodnikiem, którego trzeba ciągle pilnować. Pewnie, że trzeba trochę czasu, ale sądzę, że na wiosnę pokaże na co go stać – mówił szkoleniowiec.
Czy Marco Paixao zagra także w piątkowym meczu z GKS Bełchatów? – Fizycznie czuję się bardzo dobrze i jeśli trener zdecyduje, to na pewno będę gotowy. Największym problemem jest to, że straciłem przez czas kontuzji czucie piłki i muszę jeszcze nad tym pracować. To normalne po tak długim okresie rehabilitacji, ale wierzę, że będzie coraz lepiej – zakończył Portugalczyk.
Mecz Śląska z GKS Bełchatów rozpocznie się w piątek, 12 grudnia, o godz. 20.30 na Stadionie Wrocław.